Już od czterech lat Gdańsk prowadzi program finansowania leczenia metodą in vitro. Do tej pory na ten cel przeznaczono ponad 3,8 mln zł. W programie udział biorą trzy kliniki, pacjentom może być trudno jednak ocenić ich realną skuteczność, gdyż brakuje jednolitej statystyki.

O tym, że Gdańsk wesprze mieszkańców zmagających się z niepłodnością i dofinansuje zabiegi in vitro miejscy radni zadecydowali w lutym 2017 roku. Program powstał po tym, jak Prawo i Sprawiedliwość zakończyło rządowy programu refundacji in vitro, który został wprowadzony przez rząd PO-PSL i funkcjonował w latach 2013-2016. Na ratunek bezpłodnym parom poszły także inne gminy – obecnie dotację do zabiegów in vitro otrzymują m.in. mieszkańcy: Warszawy, Wrocławia, Szczecina, Chojnic, Słupska, Kobylnicy, Kołobrzegu i Nowogardu. Przykładowo w klinikach Invicta około 20 proc. wszystkich procedur in vitro wykonywanych jest z dofinansowaniem samorządowym.

Dotacja z miejskiego budżetu

Z danych Gdańska wynika, że od początku realizacji programu urodziło się łącznie 306 dzieci, z czego w roku 2020 - 122, zaś 101 kobiet było w ciąży (dane na 30 listopada 2020). W 2017 r. łączna kwota dofinansowań programu z miejskiego budżetu wyniosła 251 tys., w 2018 – 914 tys., a w 2019 – 1,14 mln. W roku 2020 r. przeznaczono na ten cel około 1,5 mln zł, ale dokładna kwota będzie znana dopiero po złożeniu i zatwierdzeniu sprawozdań klinik. Wiadomo na razie, że tę kwotę oferenci zadeklarowali przeprowadzenie łącznie 311 pełnych procedur. 

Koszt zabiegu in vitro waha się w Polsce od 8 do 12 tys. zł w zależności od kliniki. Na jakie wparcie mogą liczyć pary starające się o dziecko? W Gdańsku kwota dofinansowania do każdej próby wynosi maksymalnie 5 tys. zł i jednocześnie nie więcej niż 80 proc. faktycznych kosztów zabiegu. Każda para zakwalifikowana do udziału w programie, ma prawo do skorzystania z maksymalnie trzech prób (procedur), o ile wcześniejsze próby nie zakończyły się urodzeniem dziecka. 

 - Może zdarzyć się zatem i tak, że ta sama para skorzysta z więcej niż jednej procedury w jednym roku, jak i tak, że ta sama para będzie uczestniczyła w programie przez kolejne lata jego realizacji – wyjaśnia Dariusz Wołodźko z Urzędu Miejskiego w Gdańsku. - Warunkiem przystąpienia do kolejnej pełnej procedury jest wcześniejsze wykorzystanie wszystkich, utworzonych w ramach poprzedniej procedury, zarodków.   

Realizatorów programu Gdańsk wybiera w konkursie. W latach 2017-2020 były to trzy kliniki: Invicta, InviMed oraz Gameta Gdynia.

Gdynia mówi „nie”, a Sopot zmienia zadanie

A jak jest w sąsiednich gminach? Na finansowanie in vitro z miejskiej kasy w 2017 roku nie zgodzili się gdyńscy radni. Projekt został odrzucony głosami Samorządności Wojciecha Szczurka oraz Prawa i Sprawiedliwości. I nic nie wskazuje na to, że dotacja pojawi się w najbliższych latach. Powód?

- Działania gminy miasta Gdyni w obszarze wdrażanych programów polityki zdrowotnej ukierunkowane są przede wszystkim na realizację programów dotyczących ważnych zjawisk epidemiologicznych i problemów zdrowotnych, dotyczących dużych grup populacyjnych – mówi Bartosz Bartoszewicz, wiceprezydent Gdyni. – Realizowane są programy dotyczące;  profilaktyki onkologicznej mieszkanek Gdyni, poprawy stanu zdrowia najmłodszych mieszkańców miasta, szczepień adresowanych do osób powyżej 65 roku życia. Program polityki  zdrowia umożliwiający zapłodnienie pozaustrojowe w chwili obecnej nie jest możliwy do wdrożenia.

In vitro, jak dotąd, nie dotował także Sopot. I to mimo że miastu doskwiera duży problem starzenia się społeczeństwa. Z obszernych analiz GUS-u wykonanych dla województwa pomorskiego w 2018 roku wynika, że to właśnie Sopot charakteryzuje się największym współczynnikiem starości (udział osób w wieku 65 lat i więcej w ogólnej liczbie ludności),  wśród miast na prawach powiatu - 26,9 proc. To najwyższa wartość w kraju. 

Dobra wiadomość jest taka, że miasto szykuje program, który zakłada dotację do zabiegów in vitro. - Przygotowujemy kompleksowy program wsparcia i ochrony zdrowia kobiety, od wieku nastoletniego do seniorek, włączając w to osoby z niepełnosprawnościami. Gabinet ginekologiczny dla kobiet z niepełnosprawnościami, profilaktyka zdrowotna dla dziewczynek, wsparcie dla przyszłych i młodych mam, leczenie bezpłodności – chcielibyśmy m.in. takie programy zaproponować sopociankom.  Jesteśmy na etapie budżetowania i konstrukcji całego Sopockiego Programu Wsparcia Zdrowia Kobiety, który w pierwszej kolejności przedstawimy Radzie Miasta – mówi Magdalena Czarzyńska-Jachim, wiceprezydentka Sopotu i dodaje, że chciałaby aby programy ruszyły w tym roku.

Dane danym nierówne

 - Na skuteczność leczenia niepłodności wpływa wiele czynników np. jakość nasienia partnera, historia leczenia pary, jej kondycja psychiczna, czy też wiek pacjentki – wyjaśnia Natalia Wojtalik-Orłowska, specjalistka ds. komunikacji marketingowej w klinikach Invicta. - Inną skuteczność leczenia możemy osiągnąć u pacjentek młodszych, poniżej 35 roku życia, inną u starszych, również tych powyżej 40 roku życia. Tu duże znaczenie odgrywa m.in. poziom rezerwy jajnikowej, który może mieć wpływ nie tylko na ilość komórek jajowych, ale również na ich jakość. Ważne jest, czy występują choroby tzw. współistniejące, mające np. podłoże immunologiczne. Oczywiście nie bez znaczenia są też parametry nasienia partnera: ruchliwość, liczba plemników, ich morfologia, a także jakość DNA.

Skutecznością leczenia kliniki chwalą się chętnie. Wystarczy jednak przejrzeć strony internetowe, by szybko zorientować się, że porównanie danych w poszczególnych ośrodkach jest bardzo trudne. Powołują się one bowiem na statystyki opracowane w różny sposób. Przykładowo Klinika Bocian podaje, że skuteczność leczenia in vitro w 2018 roku wyniosła 42,8 proc. (dane na bazie próby 95 proc. ogółu pacjentek). InviMed podaje, że 54 proc. wszystkich cykli in vitro zakończyło się urodzeniem dzieci, przy czym są to dane z lat 2015-2017.  To wskaźnik urodzeń, który odzwierciedla liczbę urodzeń dzieci wśród pacjentek, którym w procesie stymulacji udało się uzyskać sześć lub więcej dojrzałych komórek jajowych gotowych do zapłodnienia. Z kolei Invicta informuje, że „według danych za ostatnie lata w klinikach Invicta nawet 9 na 10 par osiąga swój cel”.

- Niestety, nie ma rejestru centralnego, który pozwoliłby na wiarygodne porównanie danych z różnych klinik - mówi Marta Górna ze Stowarzyszenia na Rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji „Nasz Bocian”. –Takie dane były natomiast gromadzone wcześniej, gdy działał rządowy program dofinansowania in vitro. Były one wówczas skrupulatnie zbierane i opracowywane przez ministerstwo. Dane, które obecnie kliniki prezentują na swoich stronach internetowych są samodzielnie przez nie opracowane. A to oznacza różne metodologie badań oparte na różnych grupach pacjentek. Są kliniki, które robią to rzetelnie, ale wiemy, że są i takie, które podają dane nie odwzorowujące rzeczywistej skuteczności leczenia. Zdarza się, że średnia wyciągnięta jest ze specyficznej grupy pacjentek – np. najmłodszych, u których rokowania skuteczności leczenia jest najwyższa. Skuteczności leczenia in vitro w ramach programu ministerialnego, który działał w latach 2013-2016 wynosiła 32 proc., podczas gdy średni wynik dla Europy to około 30 proc. Jeżeli klinika chwali się skutecznością na poziomie np. 65 proc., powinna nam się zapalić czerwona lampka.

- W Klinice Bocian przedstawiamy statystyki zbiorcze, które uwzględniają ogół pacjentów, podchodzących do zapłodnienia pozaustrojowego w danym roku kalendarzowym, dodatkowo prezentujemy dane w podziale na wiek kobiet, który jest istotnym czynnikiem w przypadku leczenia niepłodności – wyjaśnia Bartosz Mrugacz, dyrektor ds. rozwoju Kliniki Bocian. - Blisko 43 proc. skuteczność dotyczy wszystkich transferów świeżych zarodków uzyskanych w wyniku zapłodnienia in vitro, które zostały potwierdzone testem ciążowym, a dokładnie badaniem beta HCG. Pacjenci z naszych statystyk mogą również dowiedzieć się jaka jest skuteczność w przypadku transferu mrożonych zarodków, dawstwa gamet lub zarodków. 

Klinika Invicta podaje, że „w przypadku procedury in vitro – skuteczność zabiegów wynosi nawet 55,5 proc.”. Przy czym, dodaje, że nie są to dane dla wszystkich pacjentek, lecz średnia skuteczność u tych, poniżej 35 roku życia ( a więc najmłodszych), we wszystkich klinikach – rozumiana jako odsetek ciąż klinicznych na transfer. Jak ta informacja ma się do wspomnianych już danych, że „według danych za ostatnie lata w klinikach Invicta nawet 9 na 10 par osiąga swój cel”?

- Jesteśmy w stanie pomóc 9 niepłodnym parom na 10 zgłaszających się do kliniki Invicta. Pomóc, czyli doczekać się upragnionego potomstwa dzięki leczeniu niepłodności – zastosowanym procedurom medycznym. Analizując całą grupę naszych pacjentów leczonych w klinikach Invicta, nie zamykamy się jedynie na pacjentów leczonych z zastosowaniem procedury in vitro. Wielu pacjentów osiąga cel dzięki odpowiednio dobranemu leczeniu hormonalnemu lub poprzez wykonanie zabiegu inseminacji domacicznej – odpowiada Natalia Wojtalik-Orłowska.

Klinikę zapytaliśmy też, dlaczego na stronie internetowej powołuje się na dane z 2014, 2015 i 2017 roku, a nie publikuje nowszych (najnowszych danych często na próżno szukać także na stronach innych klinik)?

- Dane, które prezentujemy na stronach są spójne z okresami raportowania do instytucji zewnętrznych np. ESHRE. Za rok 2017 dane można było raportować do około połowy 2020 roku  - mówi Agnieszka Staniszewska z kliniki Invicta.

Doświadczenie i zespół

Bartosz Mrugacz, dyrektor ds. rozwoju kliniki Bocian, podkreśla, że to od kliniki zależy w jaki sposób prezentuje pacjentom statystyki dotyczące skuteczności leczenia in vitro. - Stąd są one w poszczególnych ośrodkach różnie pokazywane, a ich porównanie może być dosyć trudne i nie zawsze w pełni możliwe. Na pewno pacjent powinien zwrócić uwagę, czy statystyki uwzględniają wszystkich pacjentów, czy prezentowane są wybiórczo na przykład opierają się tylko na wybranej grupie osób – uważa Bartosz Mrugacz.

- Do wszelkich danych należy podchodzić z rozwagą – dodaje Marta Górna. - Z doświadczenia wiemy, że pacjenci którzy mają za sobą wiele nieudanych prób leczenia, wybierają najbardziej uznane kliniki w Polsce. To pozwala sądzić, że większość pacjentów, u których skuteczność będzie prawdopodobnie niższa trafia do niewielkiej grupy topowych ośrodków, jednocześnie zaniżając statystyki w tych ośrodkach. Nie kierowałabym się procentami i cyframi, bo te mogą nas zwodzić. Warto natomiast sprawdzić kto w danej klinice pracuje, jakie jest doświadczenie zespołu.  Warto sprawdzić, czy klinika składa raporty do ESHRE (European Society of Human Reproduction and Embryology). Zwróćmy uwagę czy kliniki na swojej stronie podają szczegółowy cennik. To świadczy o transparentności i jest potwierdzeniem, że koszty będą policzone uczciwie.