Dawna dzielnica fabryk i przedsiębiorstw przez wiele lat uchodziła za niebezpieczną. W ostatnich latach, dzięki rewitalizacji i pracy mieszkańców, dała się odczarować. Zła sława ustępuje urokowi przedwojennych kamienic.  Bo Dolne Miasto to jedna z niewielu części Gdańska, gdzie większość budynków przetrwała II wojnę światową. I jedna z tych, które wciąż pozostają nieodkryte. 

Budynki Dolnego Miasta widziały niejedno. Jak chociażby ten, w którym mieści się Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia przy ulicy Jaskółczej. Instytucja kultury swoją nazwę wzięła od pierwotnego przeznaczenia swojej siedziby. „Łaźnia” naprawdę była łaźnią miejską. Otwarto ją w 1905 roku i przez długie lata, nawet po II wojnie światowej, pełniła tę funkcję. – Mniej więcej do lat 70. XX wieku wielu mieszkańców ciągle nie miało w mieszkaniach łazienek – tłumaczy Jacek Górski, lokalny przewodnik i prezes stowarzyszenia „Opowiadacze Historii Dolnego Miasta”. Po katastrofie elektrowni jądrowej w Czarnobylu w 1986 roku łaźnia miała być miejscem pierwszej pomocy dla „vipów” na wypadek, gdyby podobny los spotkał budującą się wtedy elektrownię w Żarnowcu. Kaszubskiego Czarnobyla nie ukończono, zmienił się ustrój, a w połowie lat 90. budynek przy Jaskółczej przejęli artyści skupieni wokół Grzegorza Klamana. Na początku lat 2000 miasto w porozumieniu z artystami utworzyło oficjalnie CSW Łaźnia. Spod niej ruszamy na spacer po okolicy.

Ocalałe kamienice

– Około osiemdziesiąt procent budynków przetrwało II wojnę światową – mówi Jacek Górski. Takim nagromadzeniem kamienic sprzed obu wojen cieszą się tylko Biskupia Górka, Nowy Port i część Oruni. Większość kamienic Dolnego Miasta pozostaje w opłakanym stanie. Czekają na swoją kolej w procesie rewitalizacji, który Dolne Miasto przechodzi od kilku lat. Podzielony na dwa etapy proces rozpoczął się w 2009 roku.

Jednym z budynków, które odzyskały już dawną świetność, jest kamienica „pod sową” na ulicy Przyokopowej. Biała fasada budynku z 1901 roku wygląda jak tort śmietankowy. Nad wejściem pyszni się biały ptak. Budynek wybija się nad sąsiadujące z nią kamienice z obdrapanym tynkiem. Piękne nawet takie jakie są, w sąsiedztwie „sowy” każą sądzić, że potraktowane dobrze, będą równie olśniewające.

Z okien kamienicy na rogu Wróblej i Szczyglej wyglądają mieszkańcy. Stoją tak w oknach już od roku. To murale Katarzyny Jurgi. Artystka wpadła na pomysł, by zagospodarować tymczasowość zabytkowej kamienicy i zarazem oddać hołd mieszkańcom Dolnego Miasta. Ich portrety  wstawiła w otwory okienne. Parapetowe plotki to jeszcze do niedawna bardzo popularny sposób spędzania czasu na Dolnym Mieście. Nie trzeba było nawet jechać na plażę – latem wystarczyło otworzyć okno i już kwitło życie towarzyskie, i to bez wychodzenia z domu. A pod kamienicą mieściła się jedna ze słynnych piekarni. Można tam było wypiekać też własny chleb. Dziś pozostał po niej tylko szyld. 

Jedną z uliczek, które mogą być niekończącą się inspiracją dla fotografów, jest ulica Wierzbowa. Wzdłuż kilku metrów stoją kamienice z zaskakująco bogatymi zdobieniami. Prężący mięśnie kurosi – kamienni mężczyźni podtrzymujący obramowanie okien patrzą na kariatydy – kobiety-rzeźby, które robią to samo na kamienicy po drugiej stronie. Pewnie każdy, kto tam trafi i spojrzy na fasady, pomyśli sobie: jak coś tak niecodziennego może stać w tak niepozornym miejscu? Zza firanki jednego z okien macha kobieta, pozdrawia nas. Jacka Górskiego znają wszyscy, od zawsze mieszka na Dolnym Mieście. A więzi sąsiedzkie są tu jak w małym miasteczku. Mieszkańcy angażują się we wspólne działania, jak „Zielona Zielona” z 2015. W ramach projektu, zainicjowanego przez architektów z ASP, sąsiedzi obsiali ulicę Zieloną drzewkami i zbudowali domy dla owadów.

Na Dolnym Mieście jest też kilka większych budynków. Jednym z nich jest Dworek Uphagena z 1800 roku. Ponad pół wieku później trafił w ręce kupca, który rozbudował go i założył szpital katolicki. Po upadku komunizmu ulica, przy której stoi kompleks, zmieniła nazwę na Kieturakisa. Profesor Kieturakis na Pomorze przyjechał z Wilna. W Gdańsku działał w latach 40.-70. Był jednym z najlepszych polskich chirurgów tamtych czasów. W 1963 roku jako pierwszy wszczepił elektryczny rozrusznik serca. Do niedawna Dworek Uphagena należał do Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, jednak uczelnia sprzedała je deweloperowi, firmie Arche. Od kilku lat powstaje tu hotel.

Wodne szlaki i tramwaje

Nie każdy wie, że kilka wieków temu spora część Dolnego Miasta była zalana wodą. Dzisiejsza ulica Wróbla była kanałem, a Śluza – jak nazwa wskazuje – śluzą odprowadzającą wodę do Motławy. 

Jedne z najbardziej znanych terenów Dolnego Miasta to te, na których przez wiele lat odbywał się festiwal teatrów ulicznych FETA. Jeśli ktoś wybierał się do tej części miasta zanim dotknęła ją rewitalizacja, to prawdopodobnie właśnie na FETĘ. Plac Wałowy czy dawne fortyfikacje tworzyły dla niej idealne plenery. 

Tuż przy fortyfikacjach znajduje się Kamienna Śluza z widokiem na bastiony. Opływające je kanały i Opływ Motławy można poznawać z kajaka. Kto mieszka w Trójmieście i nie wie, co to Żabi Kruk, musi tę niewiedzę szybko nadrobić. Z poziomu wody Gdańsk odczuwa się zupełnie inaczej.

Oprócz wodnych, Dolne Miasto miało też trakcje tramwajowe. Na ulicy Toruńskiej – tej, przy której mieści się Muzeum Narodowe w Gdańsku – z budynków wystają metalowe pręty. To rozetki tramwajowe, ślady nieistniejących dziś torów. To na nich zawieszone były kable. Niedaleko ulicy Toruńskiej stoi dawna zajezdnia tramwajowa, obecnie stojąca przed rewitalizacją. Z tym miejscem wiąże się historia sięgająca o wiele dalej niż początki wieku elektryczności. Gdy Dolne Miasto było obrzeżami Gdańska, nikt nie myślał jeszcze o kanalizacji, a miasto nawiedzały częste epidemie, postawiono tam dom zarazy. Ulicę, przy której się mieściła, ochrzczono analogicznie ulicą Zarazy (Pestilenzgasse). W XIX wieku przyszedł czas na nowe przeznaczenie terenu – domy mieszkalne. Pozostała tylko nazwa ulicy, niezbyt zachęcająca potencjalnych mieszkańców. Zmieniono więc ją na Ogrodową (Garten Strasse). Dopiero potem powstała tam zajezdnia tramwajów – najpierw konnych, później elektrycznych. Dawna zajezdnia jest dziś spółką prywatno-publiczna. Oznacza to, że jej część zapełnią lokale usługowe, a część zabytkowa musi zostać nienaruszona. Jaki będzie efekt końcowy? Miasto zajezdnię zaliczyło do drugiego etapu rewitalizacji. Mieszkańcy czekają na ostateczny efekt. 

Nowe życie

Historia Dolnego Miasta to też historia powojennych migracji Polaków ze Wschodu. Gdy w 1945 roku przesunęły się granice, to na stacji kolejowej Brama Nizinna zatrzymywał się pociąg z Kłodna. - Wysiadający z niego ludzie szli jedyną drogą, przez Dolne Miasto, często tam zostając – mówi Jacek Górski. Zaczęli organizować sobie życie, zatrudniać się w tutejszych zakładach przemysłowych.

Dzisiaj Dolne Miasto jest na nowo siedliskiem działań społecznych. Mieszczą się tu stowarzyszenia, jak na przykład: oddział Mrowiska Centrum Reduta. Organizacja z główną siedzibą we Wrzeszczu działa dla młodzieży – organizuje zajęcia artystyczne, spotkania z psychologami i pedagogami, nie pozwala, by młodzi ludzie zostali sami. Przy ulicy Reduta Wyskok 2 mieści się Inkubator Sąsiedzki. W placówce bezpłatne usługi dla mieszkańców Dolnego Miasta świadczy prawnik i psycholog, odbywają się tu spotkania, działa klub małego dziecka. Jest punkt informacyjno-doradczy dla cudzoziemców, Nieodpłatne Poradnictwo Obywatelskie. Spotykają się tu też Opowiadacze Historii. Natomiast w nowych budynkach niedaleko Opływu Motławy znajdują się TBS-y. Tuż przy nich działa Hub Kreatywny – biurowiec przeznaczony dla młodych, innowacyjnych firm. Właścicielem hubu jest inkubator przedsiębiorczości Starter, należący do Gdańskiej Fundacji Przedsiębiorczości. W budynku mieszczą się startupy, jak Brain Scan, firma doskonaląca technologię tomografii komputerowej mózgu, czy biuro architekta. 

Dolne Miasto przyciąga też gdańskie instytucje kultury. Oprócz Łaźni i jej ważnych wystaw artystycznych, ze swoim projektem edukacyjnym działa tu Nadbałtyckie Centrum Kultury. Projekt „Game of Gdansk” polega na popularyzacji historii Dolnego Miasta i włączaniu uczniów w uczestnictwo w przestrzeni publicznej. Młodzież ma za zadanie stworzyć własną grę komputerową opartą na historii Starego Przedmieścia, czyli części Dolnego Miasta. 

Choć w mniejszym natężeniu niż na głównej osi Gdańska, tutaj również powstają nowe miejsca spotkań, nie tylko dla wieloletnich mieszkańców. Kilka lat temu w dawnej Królewskiej Fabryce Karabinów otworzyło się „Podwórko” – alternatywna przestrzeń pubowo-street foodowa. Postindustrialny krajobraz Fabryki szedł w parze z tworzącą się właśnie modą na alternatywne imprezownie. Niestety „Podwórko” nie podzieliło sukcesu 100-czni czy Ulicy Elektryków. Za to w Królewskiej Fabryce Karabinów mieści się dzisiaj restauracja Łąka Bar.

Dawna dzielnica fabryk przyciągnęła też wielkie firmy odzieżowe z Pomorza. Dawniej przy ulicy Kamienna Grobla mieściła się firma Batycki. Teraz w jedną z najbardziej okazałych budowli na Dolnym Mieście przy ulicy Łąkowej ma w swoim posiadaniu LPP. Siedzibą producenta Reserved jest dawny Gdański Monopol Tytoniowy, który działał w Gdańsku do lat 70. XX wieku. W 2015 LPP ogłosiło plany rozbudowy swoich biur.

- W latach, gdy firma była jeszcze hurtownią, w miejscu dzisiejszej centrali LPP usytuowane były nasze magazyny. Przywiązanie do Dolnego Miasta oraz jego dobra lokalizacja względem centrum Gdańska sprawiły, że ostatecznie postanowiliśmy wykorzystać to miejsce na naszą siedzibę i dalszą rozbudowę centrali. Ostatnie lata przywróciły dzielnicy jej świetność: odnowiono elewacje okolicznych budynków, zainwestowano w nową nawierzchnię ulicy Łąkowej, wprowadzono nowe rozwiązania komunikacyjne, powstał też piękny deptak. Dolne Miasto ponownie zaczęło tętnić życiem. Przybywa coraz więcej restauracji, kawiarni, co dodatkowo przyciąga mieszkańców i turystów.  Obserwowane zmiany bardzo nas cieszą, zwłaszcza że jako LPP również mieliśmy swój wkład w proces rewitalizacji – zależało nam, aby dawna siedziba Gdańskiego Monopolu Tytoniowego zachowała swoją estetykę i oddawała część historii Dolnego Miasta. Decyzja o budowie kolejnych budynków utrzymanych w duchu historycznej zabudowy jest kolejnym krokiem w tym kierunku. Nie bez znaczenia jest również zaangażowanie LPP w wydarzenia w naszej dzielnicy, poprzez które staramy się budować ducha tego miejsca wśród lokalnej społeczności – napisała w oświadczeniu Monika Wszeborowska, rzeczniczka prasowa LPP.

Rewitalizacja pociąga za sobą nie tylko biznes, ale i nowych mieszkańców. Ci wieloletni mówią już o lokalach na wynajem z częstą rotacją lokatorów. Także turyści coraz częściej przekraczają nieprzekraczalną do niedawna granicę ulic Podwala Przedmiejskiego/Elbląskiej. Złą sławę zastąpił urok kamienic. Jaki będzie ciąg dalszy? Nie tylko mieszkańcy przypatrują się kolejnym etapom zmian Dolnego Miasta.