Dziesięciolecie działalności to idealny czas na podsumowania i refleksję na temat przyszłości biznesu. Wie o tym Maja Augustynek, managerka ds. zasobów ludzkich i kultury w Idego Group Sp. z o.o., która w rozmowie z Halszką Gronek opowiada o początkach gdyńskiego software house’u i jego drodze na szczyt. Jest też kilka słów o przesycie w IT, najnowszych technologiach, a przede wszystkim o zaufaniu do pracowników i ich swobodzie w kształtowaniu zawodowego „ja”.

Dziś Idego tworzy zespół liczący ponad 60 osób. Gdyby jednak cofnąć się do początków założenia firmy, jak kształtowała się historia spółki?

Założyciele Idego, Krzysztof Gibas i Piotr Groza, prywatnie znali się długo przed tym, jak rozpoczęli wspólny biznes. Gdy po raz pierwszy spotkali się na ścieżce zawodowej, przy jednym z projektów programistycznych, ich współpraca układała się na tyle sprawnie, że postanowili przełożyć wspólne standardy na organizację. Założyli firmę, która początkowo nie była software house’em, tylko firmą produktową. Pracowali nad własnymi systemami, które optymalizowały różne procesy biznesowe w branży finansowej.

Czy w przypadku historii Idego można mówić o jakimś momencie przełomowym?

Chyba najważniejsze okazało się odkrycie, że najlepsze osiągnięcia i największy fun nasi developerzy mają z udziału w projektach różnorodnych, z wielu domen biznesowych. Wtedy właśnie założyciele Idego przekształcili firmę z agencji produktowej w software house pracujący z klientami z Europy Zachodniej i USA. I zaczęła się przygoda!

Co jest specyfiką software house’ów?

Z software house’ami współpracują klienci, którzy nie chcą utrzymywać i rozwijać starych systemów, tylko oczekują innowacji zgodnych z najnowszymi możliwościami technologicznymi. My specjalizujemy się w dostarczaniu właśnie takich produktów. Jako jedna z pierwszych firm w Polsce zaczęliśmy korzystać z technologii blockchain. Wykorzystujemy ją wszechstronnie, między innymi pracując nad bardzo zaawansowaną platformą inwestycyjną dedykowaną na rynek niemiecki. W ostatnim czasie stworzyliśmy też system IoT dedykowany logistyce w sieci magazynów i zaangażowaliśmy się w development centrum treningowego dla sztucznej inteligencji zaimplementowanej w samochodach autonomicznych.

Sporo tych najświeższych projektów. Czy to oznacza, że dobrze znieśliście czas COVID-u?

Może zabrzmi to nieco propagandowo, ale naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jaką pracę wykonali właściciele firmy, Piotr i Krzysztof, przygotowując Idego na sytuację kryzysu. Zdywersyfikowali portfolio klientów, sprawiając, że dziś jako Idego obsługujemy różne branże i pracujemy zarówno z gigantami, jak i start-upami. Gdybyśmy postawili na jeden segment, ryzykowalibyśmy utratą płynności w przypadku załamania rynku. A tak, podczas lockdownu, mogliśmy spać spokojnie. 

Czy dywersyfikacja, o której mówisz, polegała choć w jakimś stopniu na ograniczeniu współpracy z firmami potencjalnie najbardziej zagrożonymi kryzysem ekonomicznym? 

Nie wyobrażamy sobie sytuacji, w której pożegnalibyśmy się z klientem z powodu jego problemów. W takich momentach staramy się wypracować wspólne rozwiązania, które jednocześnie pomogą klientowi i będą bezpieczne dla nas. Zróżnicowanie portfolio klientów na etapie jego budowy jest natomiast naszym stałym elementem strategii biznesowej. 

Dbanie o klientów to także dbałość o dobór odpowiedniej kadry. Jakich pracowników zatrudniacie w swoich szeregach?

Najlepiej u nas czują się osoby, które potrafią, a przede wszystkim chcą mieć wpływ na całokształt projektu – zarówno pod względem stacku technologicznego, jak i procesów. Jako Idego często jesteśmy głównym, a nawet jedynym partnerem technologicznym naszych klientów – to zobowiązuje. Współpraca z nami jest bardzo satysfakcjonująca dla osób, które czują się dobrze z taką odpowiedzialnością, a na codzień szukają rozwiązań optymalnych. Oczywiście istotne są kompetencje merytoryczne, natomiast potrzeba autonomii, odpowiedzialność za zadania i poczucie humoru są podstawą do tego, by w Idego współpracowało się po prostu przyjemnie. 

Czym zmotywujecie ich do pracy właśnie u Was?

No jak to czym, przecież mamy owoce w biurze (śmiech). Jak widać na zdjęciach – cały czas nas to cieszy. A poważnie: przede wszystkim dbamy o to, co ma dla ludzi znaczenie. W pewnym momencie firmy IT zaczęły prezentować się jako eldorado benefitów, a dla nas ważna jest przede wszystkim kultura pracy. Zakres autonomii i zaufania, jakie dajemy osobom z nami pracującymi, są naprawdę duże. W niewielu firmach developerzy mają tak ogromny wpływ na realia swoich projektów. Mamy płaską strukturę, więc za zadania odpowiadamy po prostu przed klientem i zespołem, zamiast raportować do pięciu menadżerów na różnych szczeblach hierarchii. Wspieramy indywidualny rozwój pasji oraz umiejętności zawodowych i zapewniamy możliwość godzenia pracy z życiem prywatnym. Oczywiście nie działamy na pełnym freestyle'u, ale dbamy o siebie i przede wszystkim o komunikację. Wychodzimy z założenia, że „wszystko jest do dogadania, jeżeli jest dogadywane”. Pracownicy mogą elastycznie układać dzień pracy, oczywiście w granicach rozsądku – jeśli umawiamy się z klientem na daily, to jesteśmy na nim punktualnie. Jesteśmy też otwarci na pracę zdalną, również w systemie work and travel, nawet z najbardziej rajskich regionów globu – oczywiście jeżeli jest tam Internet, a zadania mogą być dostarczane zgodnie z estymacjami. Dotyczy to wszystkich, niezależnie od roli w zespole czy poziomu doświadczenia. 

À propos początkujących deweloperów: co myślicie o przesycie pracowników w IT?

Nie da się ukryć, że mamy dziś do czynienia ze swoistym boomem nowych pracowników w branży. Obserwujemy, jak coraz to kolejne osoby decydują się na przekwalifikowanie i rozpoczęcie pracy w IT. Jednak samo zrobienie kursu programistycznego nie wystarczy. Liczy się bagaż doświadczenia – trzeba programować jak najwięcej, optymalizować własne aplikacje, nieustannie się rozwijać. Nie jesteśmy firmą zbudowaną na juniorach, ale pomagamy utalentowanym osobom na starcie i wierzymy, że znajdą u nas dobre miejsce do rozwoju. Kandydaci muszą być jednak świadomi tego, że nie będą prowadzeni za rękę. Zamiast tego dostaną ogromne pole do działań i wsparcie w samorozwoju. To naszym zdaniem najlepsze warunki dla początkujących developerów.

Zdobyliście certyfikat Great Place to Work – to o czymś świadczy.

Nagroda tym bardziej nas cieszy, że sędziami w tym konkursie byli po prostu pracownicy Idego, a nie zewnętrzne jury. To właśnie nasz zespół, całkowicie anonimowo, wysoko ocenił sposób prowadzenia biznesu przez Idego, wystawiając firmie oceny w takich kategoriach jak zaufanie, duma z pracy w danym miejscu, koleżeństwo czy wspieranie różnorodności. 

Jakie plany macie dziś na przyszłość?

Celujemy w różnorodność technologiczną, chcemy rozszerzać nasz stack. Choć wyrośliśmy wokół technologii Python, dziś dostarczamy też aplikacje mobilne, Javę, Blockchain czy rozwiązania Machine Learningowe. Chcemy, żeby było u nas trochę więcej Go i sztucznej inteligencji. Taka różnorodność z jednej strony pozwoli nam lepiej rozwinąć się biznesowo, a z drugiej – zapewni większe możliwości rozwoju dla zespołu i zagwarantuje jeszcze ciekawsze zadania.