Z reguły coś co jest minimalistyczne - jest chłodne. Tutaj udało się nam połączyć minimalizm z ciepłem - mówi o wnętrzu domu w Gdyni Orłowie jego projektantka, Marta Sikorska.

Dom powstał w miejscu tzw. domu „kostki”. Tak nazywano kwadratowe domki zaprojektowane przez Aleksandra Ładyńskiego z Politechniki Warszawskiej, jakie w latach 50. i 60. stawiano w gdyńskim Orłowie. Budowały je marynarskie rodziny, których członkowie pracowali w Polskich Liniach Oceanicznych i Dalmorze. Marynarze w PRL przywozili z rejsów zegarki stąd ich osiedle nazwano „Zegarkowo”, a gdy furorę zrobiły nylonowe rajstopy - „Nylonowo”.

- Dzisiaj Orłowo przechodzi rewitalizację. Nowi właściciele działek wyburzają stare domki, które są niefunkcjonalne. Mają małe piwnice, małe garaże, a wysokość pomieszczeń sięga zaledwie 2,5 metra. Stąd ich modernizacja nie ma sensu. Znajdują jednak nabywców ze względu na świetną lokalizację - mówi Marta Sikorska.

W ryzach redukcji

Nowy dom został wybudowany dla czteroosobowej rodziny - pary z dwójką dzieci. 

- Znamy się od lat. Projektowałam dla nich mieszkanie w Sopocie. Dlatego nowy dom jest efektem mojego doświadczenia projektowego i znajomości potrzeb jego przyszłych mieszkańców.
Co jednak ważne - inwestorzy są bardzo świadomi jak chcą mieszkać, co lubią, a czego nie - stąd narzucali mi pewne granice. Przyznam, że gdy jestem puszczona samodzielnie to mocno nawarstwiam przestrzeń. W tym przypadku byłam złapana w silne ryzy redukcji, przez co powstał projekt inny od moich pozostałych. Najbardziej minimalistyczny ze wszystkich jakie do tej pory robiłam - wyznaje architektka.

Dom ma powierzchnię 250 m kw. Na samym dole znajduje się wysoka piwnica, garaż, pokój do ćwiczeń i pralnia. Parter to przestrzeń dzienna. Jest tutaj salon z jadalnią i kuchnią, z którego wychodzi się na słoneczny taras. Jest też toaleta i tzw. mokra garderoba - na buty i kurtki. Ważnym elementem przestrzeni jest szafa, ustawiona na wprost drzwi z garażu. Pełni rolę nie tylko działową, ale swoistego organizera życia codziennego. Od strony drzwi jest po prostu szafą na kurtki. Obok niej znajdują się szufladki - na klucze i inne codzienne drobiazgi. Od strony salonu są w niej książki i barek. Dolna część barku jest mobilna. 

- To mebel porządkujący. Coś w rodzaju śluzy. Ułatwia codzienne funkcjonowanie. Obsługuje wejścia i wyjścia domowników - wyjaśnia Marta Sikorska.

Wnętrze salonu sprzyja życiu towarzyskiemu. Choć w pokoju znajduje się tylko jedna kanapa to zabudowa kominka i zabudowa pod telewizorem została umieszczona na podobnej wysokości i stanowi dodatkowe miejsca, by przysiąść.

Dębowy porządek

Na piętrze znajdują się dwa pokoje dla dzieci, pokój dla gości. Do ich dyspozycji jest jedna łazienka. Rodzice mają sypialnię, garderobę i własną łazienkę.

W całym domu ściany pokryły winylowe tapety. Dzięki teksturze dają ciepło. Na parterze mają kolor beżowy, a na piętrze błękitny. Wszystkie drewniane elementy wykonano z dębu. 

- Stolarka porządkuje ten dom. To zarówno porządek wizualny, ale i dosłownie rozumiany. Na wszystko jest miejsce, nic nie musi stać na wierzchu - mówi projektantka.

Obrazy na zamówienie - namalowała Monika Marchewka. 

- To wnętrze jest proste, minimalne, ale i ciepłe. Z reguły coś co jest minimalistyczne - jest chłodne. Tutaj udało się nam połączyć minimalizm z ciepłem - podsumowuje Marta Sikorska.