Trójmiejsca to stały cykl magazynu Prestiż. Przepytujemy znanych i lubianych mieszkańców siostrzanych miast, gdzie spędzają leniwe niedziele, w którym lokalu piją poranną kawę i gdzie najczęściej można ich spotkać. Razem z naszymi rozmówcami odbywamy inspirującą podróż śladami ich ulubionych miejsc. Tym razem rozmawiamy z Wiesią Warszawską, projektantką, dekoratorką i stylistką oraz właścicielką autorskiej pracowni projektowania wnętrz extravaganza.

Tym razem w Trójmiejscach będzie gloryfikacja Sopotu. Dlaczego? Ponieważ to moje ukochane miejsce nie tylko w Trójmieście, ale też na ziemi. Mieszkałam w Paryżu, w Lozannie i… w Kartuzach, ale nigdzie nigdy nie było mi tak dobrze, jak w Sopocie. To moje wymarzone, wyczekane i wyśnione miejsce, gdzie każda uliczka, każdy skwer, każdy park, a nawet każde skrzyżowanie ulic jest mi bliskie! To miasto jest według mnie najpiękniejszym i najlepszym miejscem do mieszkania w Polsce, i nie dam się przekonać, że gdzieś indziej mogłoby być lepiej. Na tej małej powierzchni mamy wszystko, co wystarczy do życia: kino i teatr, galerie i kluby, restauracje i obiekty sportowe, urzędy i instytucje, ale przede wszystkim widok z okna, którego można naprawdę pozazdrościć. Widok na morze, który jest nie do podrobienia. Do tego dochodzi mały dodatek, gdy to okno otworzysz - szum fal. Sopot niezmiennie zachwyca mnie również pod względem architektury. Piękne, stare kamienice ze sztukateriami, gzymsami i dekoracjami dodają splendoru każdej ulicy i wbrew pozorom nie kłócą się z nowoczesnymi budynkami powstającymi między nimi. To połączenie przeszłości ze współczesnością jest bardzo korzystne dla krajobrazu. Niech i po nas coś zostanie do zwiedzania za kilkaset lat…

Jestem osobą dość aktywną fizycznie, uprawiam nordic walking i trekking, więc alejki wzdłuż plaży są moim ulubionym miejscem. Czasem brzeg morza, czasem ścieżka w parku, byleby słyszeć szum morza w tle. Jestem też osobą dość aktywną towarzysko, więc nie mogłoby mnie zabraknąć w ulubionym od lat SPATiFie oraz Teatrze Boto. To te dwa miejsca sprawiają, że odliczam czas do weekendu.

Od wielu lat jestem weganką, zatem jeśli chodzi o kulinaria, to mam specyficzne, wyselekcjonowane miejsca, sprzyjające zarówno moim przekonaniom, jak i szanujące wartości,

które wyznaję. Najlepszym miejscem na mapie Trójmiasta zdecydowanie są trzy ulice: Wajdeloty, Bytomska i Św. Ducha ze swoimi w kolejności: Avocado, Atelier Smaku i Manna 68. Polecam i zachęcam, na co dzień i od święta. Każde z nich cechuje inny rodzaj kuchni, jednak łączy je absolutnie doskonały pomysł na kuchnię wegańską. Genialni kucharze, genialne potrawy i genialne podejście do smaku. Co do słodkości, tudzież ewentualnej randki nadal pozostaję na ul. Wajdeloty i swe kroki kieruję do Fukafe. Pozostałe miejsca, które szczerze polecam to: sopocki Cały Gaweł i ich genialny stek z czerwonej kapusty, sopocka kwiaciarnia Fjoł z czarną lodówką na kwiaty, papużkami, które robią wiele rumoru i niebanalnym podejściem do chryzantem oraz moje ulubione gdyńskie studio mody Ismena z niezwykłymi, indywidualnymi projektami na  mniejsze i większe wyjścia. Tu doświadczam relaksu podczas rozmowy o modzie i wizerunku. Wizerunku tworzonego przez nas, jak i przez strój, którym manifestujemy siebie.

Jeżeli o designie mowa to od lat na podium pierwsze miejsce zarezerwowane jest dla atelier Mesmetric. Nie ma takiego drugiego punktu na mapie Trójmiasta. Znajdziemy tu design, sztukę i rzemiosło. Wybitne podejście do tematu, znajomość przedmiotu, perfekcyjną obsługę i doskonałe oraz piękne założycielki.

Na koniec zostawię prawdziwą wisienkę na torcie, czyli zdradzę wam najbardziej nieoczywiste miejsce w Sopocie, w którym bywam regularnie - dzień w dzień, a nawet kilka razy dziennie. To mały Park Herbstów przy Urzędzie Miasta Sopot, z obsadzonymi różami, letnimi klombami, wiosennie czarnymi tulipanami i jesiennie fioletowymi kapustami. Chodzę tam na spacery z moją Lolą. Kocham Sopot.
Bardzo. Kropka.

 

WIESIA WARSZAWSKA extravaganza

Projektantka wnętrz, dekoratorka i stylistka. Specjalizuje się w stylu nowoczesnym, preferuje minimalizm - dosłownie i w przenośni. Projektuje wnętrza spartańskie, oszczędnie używa kolorów i unika zbędnego wyposażenia. Przepych, najlepiej gdy występuje w fakturze, a luksus w materiale. Kolekcjonuje przestrzeń, a światło to jej wielka pasja. Prywatnie weganka, wielka miłośniczka zwierząt i natury. Wielbicielka jazz’u, dalekich podróży i dobrej książki. Pasjonatka zdrowej kuchni roślinnej i czerwonego wina.