Idealnie łączy zalety wielkiej metropolii i sielskiego uzdrowiska. Można rzec przewrotnie, że kreatywny i wyluzowany Sztokholm tętni ciszą. Aż dziw bierze, że w stolicy europejskiego kraju życie może toczyć się tak przyjemnym rytmem.  

Jest poukładany, zadbany, potrafi zachwycić. Bezsprzecznie Sztokholm intryguje i kusi niezliczoną liczbą doskonałych miejsc stworzonych do ćwiczeń w patrzeniu w dal. Ma w sobie magiczną siłę przyciągania dla wszystkich tęskniących za świętym spokojem. Jednak jeśli uważniej przyjrzymy się temu miastu, odkryjemy, że na pierwszy plan w tym spektaklu szczęścia wysuwa się tu dyskretny luksus.  

Ukryty labirynt 

Miasto w wygodny sposób usadowiło się na poszarpanym lądzie i 14 wyspach połączonych 57 mostami, wykorzystując naturę do stworzenia bajkowego krajobrazu. Podobnie jak w innych miejscach, gdzie zbiega się morze, jeziora, ziemia i skały, widoki są wspaniałe, na długo pozostają w głowie. Sztokholm ma coś jeszcze. Na pierwszy rzut oka zdaje się pływać po tafli wody, stąd nazwanie go "Wenecją Północy" nikogo tu nie dziwi. 

Historia stolicy Szwecji zaczyna się przed XIII w. na Gamla Stan, czyli starym mieście, które do dziś zachowało swój średniowieczny charakter. Najwęższa ulica, po jakiej można się tu przespacerować, Mårten Trotzigs gränd ma zaledwie 90 cm. Zresztą cała starówka tworzy fantastyczny labirynt wąskich, brukowanych uliczek pnących się w górę i opadających w dół, spotykających się i znowu rozdzielających. Ten obraz mocno kontrastuje z nowoczesną częścią Sztokholmu ze stali, szkła i betonu. Klimatyczne wąskie uliczki, kolorowe kamienice, kameralne kawiarnie rozsiane są po centrum i mimo sporych odległości są wprost stworzone do pieszych wędrówek lub przejażdżek rowerem. Sztokholm można też przemierzać płynąc kajakiem. Obserwowanie życia miasta z perspektywy wody jest niesamowitym doświadczeniem.  Nowoczesny jak Nobel 

W przewodnikach Sztokholm jest zazwyczaj prezentowany jako oaza spokoju, przestrzennego uporządkowania i dobrej organizacji. Przewodniki nie kłamią. By się o tym przekonać, wystarczy spojrzeć na miasto z góry, choćby z królującej nad miastem wieży telewizyjnej Kaknästornet, wznoszącej się na wysokość 155 metrów i będącej do 2000 roku najwyższym budynkiem Skandynawii. Oglądana z tego miejsca panorama jest naprawdę wyjątkowa – widać nie tylko miasto, ale również cały archipelag sztokholmski składający się z ponad 24 000 wysp, wysepek i przybrzeżnych skał.  

Jednym z ważniejszych punktów miasta jest dominujący w miejskim pejzażu Stadhuset, czyli ratusz. Potężna budowla z czerwonej cegły, wzniesiona w latach dwudziestych XX w. zdaje się wyrastać z wody otaczającej wyspę Kungsholmen. Zbudowany w stylu narodowego romantyzmu (odpowiedź Szwecji na art déco), z widoczną z daleka wieżycą zwieńczoną trzema złotymi koronami, co roku gości bankiet noblowski. Można się wdrapać na liczącą 106 metrów ratuszową wieżę, by podziwiać rozległą panoramę miasta, i po raz kolejny na własne oczy zobaczyć się, jak miasto zbudowane zostało na wodzie i granitowej skale. 

W dole, na rynku też jest co podziwiać. Ot, choćby wybudowany w XVIII wieku przez bogatych mieszczan pałac Akademii Szwedzkiej przyznającej Nagrodę Nobla w dziedzinie literatury. W jej siedzibie mieści się niewielkie, Muzeum Nobla. Wiele osób jest rozczarowanych tą placówką, określając ją jako zbyt nowoczesną. Bardziej tradycyjne wydaje się usadowione w pobliżu Muzeum Poczty (Postmuseum),  w którym dumnie prezentowany jest m.in. pierwszy na świecie znaczek pocztowy - wydany w Wielkiej Brytanii w 1840 roku.  

Gdzie mieszka król? 

W centrum starówki uwagę przykuwa przepiękna gotycka katedra sztokholmska z majestatycznym posągiem św. Jerzego zabijającego smoka. To właśnie tu organizowane są ważne uroczystości związane z monarchią i krajem. 

Wiele też dzieje się w Zamku Królewskim. Codziennie w południe przed majestatycznym budynkiem odbywa się zmiana warty, w niedzielę szczególnie uroczyste, kiedy żołnierze na koniach w towarzystwie orkiestry przemierzają ulice miasta. Kompleks pałacowy jest jednym z największych tego typu obiektów w całej Europie. Warto w tym miejscu dodać, że zamek jest obecnie nie tyle siedzibą szwedzkiego króla, co miejscem jego pracy. Królewska rezydencja, otoczona zielenią Drottningholm, usadowiła się na przedmieściach Sztokholmu. Na pierwszy rzut oka widać, iż architektura XVIII-wiecznych zabudowań nawiązuje do Wersalu. Znaczna część pałacu jest udostępniana zwiedzającym, warto o tym pamiętać. Obejrzenie przedstawienia czy spektaklu baletowego lub operowego w zabytkowym teatrze na wyspie jest przeżyciem magicznym.  Szalony taniec z ABBĄ 

Sztokholm specjalizuje się w niekonwencjonalnych muzeach, choć wstęp do wielu z nich nie należy do najtańszych. W poszukiwaniu śladów szwedzkiej przeszłości warto zajrzeć do Muzeum Historycznego, albo do założonego w 1891 roku sztokholmskiego skansenu będącego najstarszym na świecie muzeum pod gołym niebem. Vasa Museum dumnie prezentuje jedyny w Europie wiernie zachowany, misternie zdobiony drewnianym okręt wojenny z 1628 roku. Galeon szykowano na wojnę z Polską, jednak zatonął w XVII wieku po zaledwie 20 minutach rejsu i przepłynięciu niecałej mili morskiej. Po 333 latach okręt został wyciągnięty z wody i skrupulatnie zrekonstruowany.  Niedaleko Muzeum Vasy w 2013 roku otwarto ABBA Museum poświęcone słynnej grupie muzycznej założonej w 1972 roku. To miejsce dobrej zabawy nie tylko na tych, którzy chcą powspominać historię zespołu, ale też dla szukających większych wrażeń. Można tu bowiem spróbować swoich sił w śpiewaniu i tańcu podczas wirtualnego występu wraz z członkami zespołu w zaawansowanym show holograficznym. 

Wart uwagi, choć raczej jako ciekawostka, jest budynek luksusowego hotelu Nobis. To tu w 1973 roku, kiedy w budynku mieścił się oddział Banku Kredytowego, dokonano napadu na placówkę. Napastnicy przez kilka dni przetrzymywali zakładników, którzy przywiązali się do nich do tego stopnia, iż po wtargnięciu policji wzięli oprawców w obronę. Tak narodził się syndrom sztokholmski. 

W Sztokholmie tanio nie jest, to prawda. Są jednak miejsca, które można zobaczyć za darmo. Wystarczy ruchomymi schodami zjechać głęboko pod ziemię aż do wykutego w skale tunelu. Linia metra o długości 105,7 km ma aż 100 stacji działa bardzo sprawnie i pozwala dojechać tam, dokąd chcemy. Ale, jak się okazuje, nie to jest tu najważniejsze. Sztokholmskie metro to prawdziwe arcydzieło zachwycające grafikami, mozaikami, przepychem, doborem kolorów. W niektórych miejscach widać żywe skały, które porasta mech. Właśnie dzięki udekorowanym przez różnych artystów stacjom nazywane bywa najdłuższą galerią sztuki na świecie. Hipnotyczne wzory towarzyszą miejscowym w codziennych dojazdach do pracy, natomiast turyści miejsce to mogą zwiedzać z przewodnikiem. Darmowe wycieczki proponuje biuro transportu publicznego.  

Smak prawdziwej Szwecji 

Jeden z raportów, w którym porównano koszty życia z cenami w największych miastach na świecie, ujawnił, iż Sztokholm należy do czołówki światowych miast, w których najwięcej wydamy na kolację. Pociesza jedynie fakt, iż szwedzka stolica jest też w dziesiątce najlepszych miast do imprezowania. Rankingi mówią, że mieszkańcy miasta są bardziej towarzyscy niż zamieszkujący Madryt, Rzym, nawet Nowy Jork. Trzeba jednak wiedzieć, gdzie się wybrać. Nazwa dzielnicy jest informacją o tym, jaki obowiązuje w niej styl życia, a nawet jaki ma się akcent. Dobrym wyborem jest Södermalm, dzielnica uważana za hipsterską, pełną ciekawych, alternatywnych knajp z miejscami posiadającymi najpiękniejsze widoki na Sztokholm i jezioro Mälaren. Nie wstąpić do jednej z nich to grzech, przecież Sztokholm jest jedną z najatrakcyjniejszych gastronomicznych stolic Europy. W kartach dań pojawia się mięso renifera lub łosia, krewetki na toście, klopsiki köttbullar z żurawiną, ale też łosoś czy śledź.  

Być w Szwecji i nie zjeść zupy rybnej (fisksoppa) czy smażonego śledzia (stekt strömming) to tak, jak  pojechać do Paryża i nie zobaczyć wieży Eiffla. Być w Sztokholmie i nie spróbować kawy ze słodką cynamonową bułeczką (kanelbulle), to jak w być w Rzymie i nie widzieć Koloseum.