Żartobliwie można powiedzieć, że to auto łączy cechy samochodu osobowego z.. transporterem opancerzonym. Prawda jednak jest taka, że dojedzie i przejdzie po wszystkim, do tego wygodnie wioząc pięć osób w kabinie. 

Jazda tym samochodem wymaga szczególnej ostrożności i uwagi. Nie tylko z racji na wielkie gabaryty (długość 5,9 m, szerokość ponad 2 m, wysokość 1,9 m ), ale i ograniczoną widoczność tego co przed, a raczej pod przednią maską. Szczególnie dotyczy to węższych uliczek w  centrach miast, skrzyżowań i przejść dla pieszych. Na szczęście producent wyposażył nas w wiele kamer, dzięki, którym możemy mieć obraz nie tylko tego co przed nami, za nami, ale i tego co pod nami. 

Co mamy w zamian? Wysokie położenie kierowcy, poczucie bezpieczeństwa, no i możliwość wjechania tam gdzie niemożliwe. Co prawda te odczucia zna zapewne większość posiadaczy i kierowców wszelkich SUV-ów, SAV-ów i przede wszystkim aut terenowych. Nie inaczej jest w RAM. Z ta jednak różnicą, że tym pojeździe te odczucia należy podnieść do kwadratu.

W Ramie wszystko jest wielkie. Począwszy od gabarytów, potężnej maski silnika i grilla. Oglądając go od przodu trudno nie odnieść wrażenia, że oto naciera na nas wściekły kolos. Pod maską też nie jest lżej, bo kryje się tam silnik o pojemności 5,7 l, w układzie V8, dysponujący mocą 401 KM. Nie po to jednak, by bardzo szybko jeździć. Ta moc ma być wykorzystywana gdzie indziej, chociażby do wjechania w trudny teren – dzięki napędowi na cztery koła i prześwitowi 22 cm jest to nie tylko możliwe, ale wręcz obowiązkowe. RAM to prawdziwy „wół roboczy”, zarówno do ciągnięcia, jak i przewozu. W kabinie pasażerskiej zmieści się pięć osób, a na pace można przewieźć wszystko o długości do 1,7 m. Może to być deska windsurfingowa, motocykl, perkusja, czy też pianino. Wyobraźmy sobie taką sytuację: spot kajtowy w okolicach Półwyspu Helskiego, do którego prowadzi bardzo nierówny, w dodatku piaszczysty dojazd, a wy po pływaniu macie ochotę posłuchać na żywo „Pochód Karłów” Edwarda Griega. To idealna misja dla Ram, bo które auto jest w stanie pokonać taką trasę z pianinem i pianistą, który w dodatku może dać koncert bez wyładunku instrumentu? Otwarta paka RAM nie ogranicza nas też co do wysokości towaru. Postawimy na niej nie tylko szafę, ale np. niewielkie drzewo. Reasumując - koncert fortepianowy w cieniu wierzby - takie rzeczy możliwe tylko z RAM.

Kolejna ważna informacja to spalanie. Producent podaje, że w średnim cyklu spalimy 14,6 l. Na szczęście testowane przez auto jeździ nie tylko na benzynę, ale i gaz, dzięki czemu jego właściciel nie musi posiadać worka pieniędzy na benzynę. Dzięki instalacji gazowej i cenom gazu – koszt paliwa nie będzie większy niż zwykłego osobowego samochodu.

Wnętrze RAM ma w stylu amerykańskim, będące odwrotnością minimalizmu. Centralnie umieszczono, duży dotykowy wyświetlacz, gdzie możemy dokonać ustawień praktycznie wszystkich urządzeń w aucie. Wyróżnikiem jest dźwignia zmiany biegów. Z reguły prducenci umieszczają manetki w tym samym miejscu co dźwignie manualne. Amerykanie zastosowali pokrętło i umieścili je po prawej stronie kierownicy. W aucie mamy wszelkie możliwe udogodnienia i pełną automatykę – jeżeli chodzi o bezpieczeństwo i komfort. Wersja Laramie podsiada 19 głośników oraz 5 portów USB.