Dla jednych modny temat, poruszany na salonach, dla innych jeden z przejawów snobizmu – design, czy też dizajn. Czym jest, jak jest rozumiany przez ekspertów i  gdzie znajduje zastosowanie poza wnętrzami? O tym rozmawiamy z Pauliną Kisiel z Centrum Designu w Gdyni - architektką, kierowniczką festiwalu Gdynia Design Days.

Design ma dziś wile twarzy. Pojęcie to bywa zarówno nadużywane, jak i hejtowane. Spróbujmy je zdefiniować. Co to jest design?

Centrum Designu prowadzi od jakiegoś czasu badania nad tym pojęciem. Badaliśmy na przykład, jak ludzie postrzegają słowo design. W przeciętnym rozumieniu jest ono rozumiane jako forma, np. mebla, budynku lub graficzna. Zazwyczaj jednak nie jest brane pod uwagę, że design może odnosić się również do projektowania procesów, usług czy zarządzania zasobami. Ja rozumiem design przede wszystkim jako rozwiązywanie problemów. Jeśli np. jako problem postawimy sobie wybudowanie budynku, musimy zbadać wiele zagadnień z nim związanych: jaki jest plan zagospodarowania przestrzeni, czy jaką może on mieć wysokość. Tak rozumiany design to również sposób na zdobywanie konkurencyjności w biznesie.

Jaką rolę w procesie projektowania pełni zatem wzornictwo?

Jeśli produkujemy rzeczy, wzornictwo jest jednym z etapów procesu projektowego. Jednak zanim on nastąpi, musimy odpowiedzieć sobie na szereg pytań, takich jak: co chcemy stworzyć, dla kogo, jakie to ma spełniać funkcje? Wzornictwo, czyli upiększanie jest końcowym etapem procesu. Wtedy upiększamy formę, która jest efektem konkretnej potrzeby. Tymczasem design kojarzony jest z wymyślną formą. Często mówi się, że coś jest „zdizajnowane”, czyli ma nietypowy kształt, ktoś to sobie wymyślił, bo dostał olśnienia. Tymczasem brakuje nam rozumienia, że forma jest często wypracowana w bardzo długim procesie.

A co z projektami, w których główną rolę gra forma? Czy to jest również design?

Moim zdaniem to nie jest design, tylko stylizacja pod konkretną modę. Na przykład mamy modę na złote wykończenia mebli i ktoś po nie sięga tylko z tego powodu. Tymczasem w innym projekcie mogły zostać one podyktowane funkcją. Przykładem może być stół, który jest  używany w przemyśle lub w gastronomi, gdzie zastosowano właśnie takie wykończenia z metalu, żeby był bardziej odporny na zniszczenia.

Dlaczego design jest pojęciem często nielubianym? Brakuje nam wiedzy na ten temat?

To wynika to z pobieżnego traktowania tematu. W monitoringu designu na świecie są tak zwane cztery szczeble: pierwszy to forma, drugi to procesy, a trzeci to strategia. W Polsce jesteśmy na tym pierwszym szczeblu, bo nasza gospodarka wciąż jeszcze wzrasta. Jesteśmy na etapie poszukiwań. Jest coraz więcej ludzi, którzy zajmują się wzornictwem na wysokim poziomie, czy projektantów, którzy współpracują z przedsiębiorcami. Wciąż jednak stoimy przed zadaniem edukowania, w szczególności biznesu, żeby branża kreatywna mogła się z nim złączyć.

Centrum Designu realizuje między innymi działania dla miasta. Po co miastu design?

To jedna ze strategii miasta Gdyni, gdzie design ma stanowić przewagę konkurencyjną w stosunku do innych miast. Miasto dobrze zaprojektowane to przede wszystkim takie, w którym myśli się o użytkownikach, mieszkańcach, którzy na co dzień korzystają z jego najróżniejszych zasobów. W takich miastach człowiek ma pierwszeństwo, a miasto ma odpowiadać na jego potrzeby. W tej strategii design nie jest postrzegany tylko jako wzór, ale na przykład również jako usługi.

Jak mieszkańcy miasta zapatrują się na działania Centrum Designu?

W świadomość gdynian na pewno mocno wpisał się festiwal Gdynia Design Days. Na początku chcieliśmy przede wszystkim edukować, dlatego naszym priorytetem były warsztaty manualne, które cieszyły się bardzo dużą popularnością. Teraz ofert warsztatów jest sporo, dzięki nim świadomość wzrosła, a potrzeby użytkowników się trochę zmieniły. Z ciekawością przychodzą na wystawy, bo wiedzą, że nie tylko dowiedzą się jak coś wygląda, ale również znajdą coś na temat trendów kształtujących naszą rzeczywistość, czy nowinek technologicznych. Na początku te działania były postrzegane jako wydarzenie kulturalne, dziś oferujemy przede wszystkim program merytoryczny i każdy kto chce się czegoś dowiedzieć na ten temat, może wziąć w nim udział. Realizujemy też konkurs na wdrażanie dobrych praktyk projektowych. Wiele z tych projektów powstało we współpracy z Traffic Design, co widać w przestrzeni Gdyni w postaci szyldów. Jednym z założeń było to, żeby projekt graficzny odpowiadał bryle, a nie był po prostu banerem.

Czy był jakiś feedback, pozytywne skutki tych działań?

To przedsięwzięcie zaowocowało współpracą Traffic Design ze spółdzielniami mieszkaniowymi i kolejnymi realizacjami takimi jak: IMCA, Kołłątaja, Lelewela. Ludzie zaczynają dostrzegać, że jest ktoś, kto się na tym zna i zrobi to profesjonalne, a nie, że zrobi to przysłowiowa Bożena.

Gdybyś miała podać przykłady dobrych i złych praktyk projektowych realizowanych w mieście, co byś wymieniła? Zacznijmy od Trójmiasta…

Dobre praktyki to na pewno te, które włączają użytkowników w procesy. To jest dość trudne, bo inaczej postrzegają te procesy użytkownicy, a inaczej projektanci. Partycypacja jest więc ważna na etapie budowania programu, funkcji i określania potrzeb. Formę natomiast powinien stworzyć projektant. Użytkownik natomiast może wyrazić swoje potrzeby. W taki sposób działa na przykład Laboratorium Innowacji Społecznych. Dobrą praktyką są również inicjatywy oddolne, gdzie ludzie sami próbują organizować różne działania, bo to potem rodzi największe zaangażowanie i odpowiedzialność. Inaczej toczą się losy podwórka remontowanego z inicjatywy instytucji, a inaczej, kiedy podejmą ją sami mieszkańcy. Polacy dopiero uczą się tego. Dlatego ważna jest moderacja potrzeb i prototypowanie rozwiązań. Tu świetnie sprawdzają się centra sąsiedzkie, które coraz bardziej rozwijane są w Trójmieście. Z uważnością przyglądam się inicjatywie Halo Kultura. To również działanie oddolne z dużym potencjałem społecznym. Takie rozwiązania jak Traficar, czy rowery miejskie są także dobrą praktyką. Chociaż w przypadku rowerów, zastanawiają mnie lokalizacje rozmieszczenia stojaków, które często wydają się nieprzemyślane. Tak jest na przykład w Gdyni, gdzie przy ulicy Świętojańskiej i 10 lutego – reprezentacyjnych miejscach w mieście - ustawiono zbyt dużo stojaków. W Gdańsku przykładem dobrej praktyki jest osiedle Garnizon, gdzie oprócz części mieszkaniowej, jest stworzony rozbudowany ośrodek usługowy oraz działania kulturalne.

A gdybyśmy miały poszukać przykładów poza granicami naszego kraju, od kogo warto byłoby się uczyć?

Holandia jest tutaj modelowym przykładem. Tam już dawno wymyślono, że to człowiek jest najważniejszy w mieście. Miasta są świetnie skomunikowane. Dobrze rozwiązane są piesze odcinki, wszędzie da się dojechać rowerem. Przemyślana komunikacja w mieście jest rozwiązaniem większości problemów. Jeśli pojedziemy do Eindhoven, rzeczywiście przekonamy się, że to miasto zostało świetnie przemyślane. Philips, który budował tam swoje fabryki, był też społecznikiem, który myślał o tworzeniu miasta dla ludzi.

Jakie trendy projektowe zdominują najbliższe lata?

Jeśli potraktujemy trendy jako zjawiska polityczne, społeczne, ekonomiczne czy handlowe, które coś zmieniają, obecnie są one zdominowane przez ogromną polaryzację. Mamy rozłam na my, gdzie działamy jako grupa czy społeczność i na ja, jako jednostkę, gdzie gloryfikowany jest, szczególnie za sprawą social mediów, indywidualizm. Influencerzy wykorzystują często social media do kreowania swojego potencjału jako jednostki, ale ich działania nie mają w gruncie rzeczy przełożenia na nic. Nie są one społecznie pożyteczne, ani praktyczne. Pojawiają się dwa skrajne bieguny ludzkich potrzeb, a pomiędzy nimi rodzi się trend, jak je zaspokoić. Tego jednak jeszcze póki co, nikt się nie dowiedział. We wzornictwie natomiast cały czas utrzymuje się trend na gloryfikację ludzkiej ręki w procesie produkcji. Za fajne uważane są rzeczy niedoskonałe, unikatowe. Uciekamy od masowych produkcji z Chin, a wracamy do vintage. Formy są miękkie, geometryczne, organiczne. Dominują ciepłe barwy ziemi, mamy dość plastiku. Ceni się projekty, które pozwalają użytkownikowi być współtwórcą.

Z drugiej strony technologia pędzi do przodu…

Sztuczna inteligencja jest obecnie w centrum zainteresowania. Wiesław Bartkowski zauważa jednak, jak ważny jest nacisk na relację między maszyną a człowiekiem. To przecież człowiek nadał maszynie algorytm celu. Zatem we wszystkich technologicznych rozwiązaniach zaczynamy szukać ludzkiego wymiaru i myślimy o tym, jak wykorzystać sztuczną inteligencję, aby ta służyła człowiekowi. Podobne podejście zaczyna pojawiać się wśród twórców aplikacji – aby te nie odbierały nam pewnych umiejętności, a dawały możliwość podejmowania decyzji.

W jaki sposób te dwa trendy wpłyną na nasze życie w perspektywie 25 lat? Czy Twoim zdaniem, któryś z nich przeważy?

To trudne dziś do rozstrzygnięcia, ale moim zdaniem skłonimy się jednak w kierunku trendu wspólnotowego. Obecnie dominuje ekonomia wartości społecznych i to one są dziś najcenniejszym towarem.

 

Paulina Kisiel

Centrum Designu w Gdyni 

 

Architektka, kierowniczka festiwalu Gdynia Design Days.