W ostatnim czasie, na polskim rynku, pojawiło się wiele konceptów gastronomicznych dla klientów premium, ze sławną Almą na czele. W Gdyni wyzwanie podjął Marcin Suchocki, który otworzył Kulturę Smaku, unikatowy koncept spożywczo - restauracyjny kategorii premium. Po czterech latach działalności, sklep ma już spore grono wiernych klientów, a jego właściciel planuje uruchomienie kolejnych lokali w Gdańsku i Warszawie. Wcześniej jednak zdradził magazynowi Biznes Prestiż, jakie są cienie i blaski branży spożywczej premium w Polsce.

Katarzyna Lepianka: Lubi pan tiramisu pistacjowe?

Marcin Suchocki: Uwielbiam. Jestem od niego uzależniony. I nie tylko ja, bo nasze pistacjowe tiramisu sprzedajemy w tysiącach każdego miesiąca. To jest taki produkt, w którym zakochujesz się od pierwszej zanurzonej łyżeczki. Pistacja z rejonu Bronte, która rośnie na czarnej ziemi, to najlepsza i najdroższa pistacja na świecie. Jest chyba tylko trzydziestu producentów tej pistacji we Włoszech. Właśnie tego rodzaju jakości pistacji używamy do produkcji naszego bestsellerowego tiramisu.

Jakie inne produkty premium możemy u was kupić?

Wszystkie z ponad 6 tysięcy produktów jakie są na półkach Thelikatesów znalazły się w wyniku specjalnej selekcji, a wskazanie najciekawszych to trudne zadanie. Każdy produkt jest przez nas przetestowany i sprawdzony pod kątem jakości i smaku. Co do moich osobistych ulubieńców, jest kilka takich produktów. Zacznijmy od słodyczy i włoskiej marki czekolady Venchi. Mamy w ofercie jedną taką czekoladę, która bije rekordy: pistacjowa czekolada Gourmet. Poza tym, wśród moich ulubieńców, na pewno znajdzie się szynka Iberico ze świni, która je żołędzie. Niesamowity smak i aromat, którego nie da się porównać z niczym innym. Jest ręcznie krojona, specjalnym nożem i trzeba mieć odpowiednie kwalifikacje, żeby ją pokroić zgodnie ze sztuką. Dalej polecam owoce morza w puszkach od portugalskiego dostawcy – najlepsza jakość w bardzo dobrej cenie.

Unikalną rzeczą jest u nas polskie pieczywo przez cały dzień: o której godzinie klient nie przyjdzie, może kupić u nas chleb wypiekany dla nas przez najlepsze piekarnie i restauracje w Trójmieście. Jest również jedna osoba, która odpowiada za warzywa i owoce. Każdego dnia o godzinie 3:00 pojawia się na giełdzie i wybiera dla klientów najlepsze produkty. Jakość jest dla nas najważniejsza.

Skąd pomysł na taki biznes?

Pomysł wziął się z wyzwania, z którym wielu z nas się spotyka: żeby kupić jakościowe produkty, musimy szukać ich w wielu sklepach i miejscach. To pochłania ogromną ilość czasu. Obecnie mamy na rynku dużo sklepów masowych, w których liczy się wynik, niekoniecznie jakość. Natomiast myślę, że idea bazarów już nie zaspokaja oczekiwań klientów, moich również, szczególnie stojąc z dziećmi w kolejce. Odwiedzając dziesięciu wystawców, stoimy w tych dziesięciu kolejkach, kilka razy płacimy, itd. To uświadomiło mi, że nie ma sklepów, które by spełniły jakościowe oczekiwania klientów, ale także dawały komfort robienia zakupów.

Czy nie bał się pan tego segmentu? Jest mnóstwo dyskontów spożywczych, które też wprowadzają już produkty premium, tworzą serie deluxe, żeby przyciągać bardziej wymagających klientów. To był jeden z powodów upadku Almy, która przegrała rywalizację.

Może nie jestem w branży spożywczej długo, ale miałem z nią do czynienia, bo uczestniczyłem w czterech projektach gastronomicznych. Natomiast produkty premium od zawsze mnie interesowały. Produkty spożywcze z najwyższej półki są o tyle ciekawe, że prawie każdy, od czasu do czasu, może sobie na nie pozwolić. Na luksusowy jacht, czy apartament już nie. Jakość niestety często przekłada się na cenę z różnych względów. Rynek w Polsce producentów jakościowych żywności jest bardzo ograniczony, ponieważ nie ma odbiorców, do których można sprzedać swój produkt: dużych sklepów, delikatesów, restauracji, które kupują takie ilości, żeby temu producentowi opłacało się je robić. Poza tym, gdy już mamy dobrej jakości produkt, to trzeba jeszcze umieć opowiedzieć o nim klientowi, żeby docenił jego wartość.

Myślę, że jeśli chodzi o jedzenie, to jesteśmy coraz bardziej świadomi tego, co jemy, patrzymy na skład, pochodzenie i wolimy wydać więcej, ale zjeść zdrowiej.

To prawda. W międzyczasie miałem również dwie restauracje, polską i hiszpańską, które dostałem w spadku z różnych powodów. Szczególnie w tej polskiej, nastawialiśmy się na to, żeby klient mógł zjeść bardzo dobre danie w dobrej cenie. Natomiast dzisiaj w produkcji najwyższym kosztem nie jest cena surowca, tylko opłaty pracownicze, najmu, energii. To są koszty wyniszczające i powodujące zamknięcia lokali premium. Dlatego postanowiłem stworzyć miejsce, które będzie łączyć kilka funkcji: sklepu i restauracji. W Kulturze Smaku jest dostępny garmaż na poziomie restauracyjnym. Wiedziałem również, że w Polsce jest mnóstwo osób, które są ciekawe nowych smaków, cenią jakościowe jedzenie. Jesteśmy bardzo otwartym narodem. Znamy produkty włoskie, hiszpańskie, kuchnie świata. Znając koncepty takie jak KaDeWe, Harrods czy Italy włoskie, wiedziałem, że w Polsce jest przestrzeń na sklep, który odpowie na oczekiwania ludzi. Poza tym jestem finansistą. Zrobiłem tabelę w Excelu i to policzyłem. Wiedziałem, że się to opłaci, więc nie bałem się zainwestować. Ponadto, tak, jak mówiłem, wiedziałem, że brakuje tego typu miejsca, a zapotrzebowanie jest ogromne.

Na stronie internetowej podajecie dane: przychody i zysk za pierwsze trzy lata działalności. Bilans co roku macie coraz lepszy. Rok 2020 zamknęliście przychodem 4,475 mln, rok kolejny – 10,009 mln, a 2022 – 11,753 mln. Jak zamkniecie 2023 rok?

Mamy rekordy we wszystkich miesiącach. Ten rok jest o tyle ciekawy, że nie miał wielkich podwyżek cenowych. Podwyżki inflacyjne były największe w 2022 roku. W 2023 nawet niektóre ceny obniżyliśmy: dzięki zwiększeniu sprzedaży, importom, itd. Ten rok będzie na pewno rekordowy. O ile w 2022 mieliśmy przychody w kwocie 11,753 mln, to w 2023 mamy przyrost ok. 20%, a przewidywaliśmy 16% wzwyżki.

 

Co jest waszym największym wyróżnikiem? Gama produktów, ich niedostępność w innych sklepach?

Najlepsze produkty jakościowe ze świata i wybitny zespół ludzi, którzy to miejsce tworzą. Jeżeli chodzi o produkty, to dla przykładu, gdy ściągamy wagyu, czyli najlepszą wołowinę z Japonii, to tylko taką o najwyższej klasie. Jeśli mówimy o owocach to tylko te autentyczne, ekologiczne, które wyszukujemy na giełdzie i u rolników lub też takie, które przylatują do nas samolotem następnego dnia po zerwaniu w egzotycznym kraju. Mamy ogromne portfolio produktowe od nabiału, przez pieczywo, herbaty, chemię, produkty dla dzieci i alkohol - ze wszystkich jesteśmy dumni i żaden produkt nie znalazł się na półce przypadkiem. Natomiast bardzo ważna jest dla nas polityka cenowa, dlatego cena, którą prezentujemy klientom to średnia europejska, podczas gdy w innych miejscach w Polsce potrafi być wyższa nawet o 100%. Wyróżnia nas szczególnie uważne podejście do potrzeb klienta i jego możliwości. Kultura Smaku to przede wszystkim fantastyczny zespół, który każdego dnia dba o wyjątkowe doświadczenia zakupowe klientów. Ten zespół dba nie tylko o obsługę klienta, ale też o nowe produkty, śledzi światowe trendy i prowadzi uszyty na miarę marketing, z którego jesteśmy bardzo znani.

No i nasz garmaż. Codziennie inne, świeże dania z najlepszych produktów o domowym smaku. Przyznam, że przerósł moje oczekiwania, bo liczyłem, że jego udział w sprzedaży całego sklepu dojdzie maksymalnie do 15%. Natomiast dzisiaj wynosi on 30%, a cała gastronomia to już 50%. Mamy również część kawiarnianą, gdzie serwujemy najlepszą kawę na rynku w umiarkowanej cenie, czym zdecydowanie wyróżniamy się na drogim kawowym rynku trójmiejskim, bo nam zależy na tym, żeby każdy mógł sobie pozwolić na odrobinę przyjemności.

Czy dużo jest takich produktów u was, których na pewno nie ma w innych sklepach?

Myślę, że między 35%, a 45% produktów, które mamy u siebie nie znajdziemy nigdzie indziej w Polsce.

Skąd pochodzą towary? Wiele sklepów ma kilku dostawców, portfolio produktowe i dzięki temu mają podobny asortyment. Jak wy znajdujecie rzadkie produkty?

Sami importujemy i dystrybuujemy produkty. W związku z tym w tym roku powstała spółka Kultura Smaku Distribution, mamy więc zespół, który odpowiada za import produktów z zagranicy, a także ich dystrybucję. Przyjeżdżają do nas palety z nabiałem z włoskich gór, bo nigdzie nie ma takiego mleka jak tam. Mamy jedną zasadę: jeżeli dany super produkt znajduje się w Polsce, to ściągamy ten produkt z Polski. Jeśli nie, to szukamy odpowiedników na rynku zagranicznym. Zwiedziłem większość kluczowych zagranicznych delikatesów, w których również znajdujemy produkty do naszego sklepu. Jest to nabiał, słodycze, migdały, oliwki, alkohole. Jesteśmy również na każdych najważniejszych targach spożywczych w Europie, a warto wiedzieć, że największe odbywają się właśnie w Europie, bo rynek amerykański nie ma tylu unikalnych produktów, co np. rynek hiszpański, czy włoski. Teraz np. znaleźliśmy wysokiej jakości foie gras. Na targach rzadko spotyka się małych dostawców, dlatego często jeździmy po różnych rejonach i lokalnie dowiadujemy się kto, co produkuje. Mamy swoje sposoby na szukanie takich miejsc. Często odwiedzający nas goście z Włoch, z dużych firm, są zdziwieni jak to się stało, że mamy tak dużo jakościowych, innych produktów, jak je znaleźliśmy. Mamy zrzeszonych prawie 230 rolników i producentów, swój hub w samych Włoszech północnych: od gór do Toskanii. Dobrymi informatorami są również nasi klienci: przychodzą do nas, mówią jedliśmy coś tak dobrego, czy możecie to dla nas ściągnąć, żebyśmy to mieli na co dzień? My sprawdzamy producenta, jakość itd. i wtedy weryfikujemy, czy to wprowadzamy czy nie. Myślę, że produktów przyniesionych przez klientów i różnego rodzaju alkoholi, które pojawiły na półkach dzięki nim, jest więcej niż 100.

Czy sprowadzanie tylu produktów całego świata jest trudne pod kątem logistycznym?

Korzystamy z ponad 150 dostawców z całego świata. Jeśli chodzi o logistykę to mamy swoje huby, gdzie mniejsi dostawcy dostarczają towar w jedno miejsce i stamtąd idzie transport do nas, np. paletowy. Mamy tak dużą sprzedaż, że nie mamy już z tym problemów. Nasz asortyment pochodzi z takich krajów jak: Polska, Włochy, Hiszpania, Francja, Portugalia, Holandia, Niemcy, Ukraina, Słowacja, Austria, z Japonii czasami mamy bezpośrednie dostawy. Poza polskimi produktami, to najwięcej mamy włoskich produktów. Co ciekawe, naszymi klientami są również restauratorzy.

Właśnie chciałam o to zapytać, czy dostarczacie także produkty do trójmiejskich restauracji?

Tak. Uważamy, że jest przestrzeń na wzajemne wspieranie się. Restauratorzy pieką dla nas wysokiej jakości pieczywo - dzisiaj jest ich trzech. Dzięki temu niektórym udało się nawet rozrosnąć. Często kupują również u nas produkty premium. Robimy też degustacje, na których pojawiają się restauratorzy, żeby nasi klienci poznali produkty, bo dzięki temu zwiększa się ich sprzedaż. Teraz będziemy robić degustację trufli. Dlatego też stawiamy na nasz zespół. Na jednej zmianie potrafi być w sklepie dwudziestu sprzedawców. Chcemy, żeby doradzali, mieli czas na rozmowę z każdym klientem i opowiedzenie mu o danym produkcie. Są klienci, którzy lubią przejść przez cały sklep z jedną osobą i dowiedzieć się, co jeszcze warto wziąć, co fajnego przyjechało. Mimo, że jesteśmy czwarty rok na rynku, to ilość asortymentu zwiększyła się o 200%.

Jak ocenia pan konkurencję w Trójmieście?

Nie mamy jej. Nie mamy też konkurencji w Polsce. Jedynie sklep EPI we Wrocławiu mógłby z nami konkurować, ale on ma o wiele więcej produktów masowych i nie ma takiego wyboru produktów trudno dostępnych.

Kto jest klientem Kultury Smaku?

Mamy kilka rodzajów klientów. Tak, jak powiedziałem wcześniej, raz na rok każdy może sobie pozwolić, żeby coś fajnego sobie kupić. Niektórzy twierdzą, że jest to dla nich jak wycieczka raz na kwartał do delikatesów. Są też klienci codzienni. Każdemu się marzy, żeby w jednym sklepie kupić śniadanie, obiad, pieczywo, jak skończyło się mydło do mycia rąk, to również je u nas dostaniesz, żeby nie musieć jechać do kolejnego sklepu. Od cygar, przez obiad, ofertę śniadaniową, przez pieczywo i nabiał. Ludzie mają potrzebę przychodzenia do nas codziennie. Kolejnym klientem są foodies, czyli ci, którzy kochają jedzenie oraz klienci, którzy lubią produkty premium. Ta oferta jest u nas szeroka: mamy sporo unikalnych, drogich produktów. Natomiast ceny naszych produktów są już porównywalne do tych, które są we Włoszech czy Francji, ponieważ sami je importujemy bezpośrednio od producenta.

Czy będą kolejne sklepy w Trójmieście?

Planujemy sklep w Gdańsku. Znalezienie miejsca nie jest łatwe. Zależy nam na lokalizacji, gdzie będzie mieszkał nasz docelowy klient. Ponadto powierzchnia powinna wynosić minimum 1 tys. m kw, a parking bezpośrednio przed sklepem, bo wyróżniamy się tym, że nasi pracownicy zanoszą zakupy klientom do samochodu. Mamy spore wymagania, ale ciągle szukamy dobrego miejsca.

Czy chcecie rozwijać koncept poza Trójmiasto?

Tak, i już jesteśmy w trakcie rozmów o lokalu w Warszawie. Mamy bardzo dużo klientów ze stolicy i wiemy, że czekają na nasz sklep. Docelowo chcemy mieć maksymalnie 5 do 8 sklepów w całej Polsce. Ludzie z całej Polski odwiedzają nasz sklep w Gdyni Orłowo. Dlatego chcemy stworzyć aplikację: wideo delikatesy, dzięki której będziemy mogli chodzić z pracownikiem po sklepie, przeglądać asortyment, pytać, rozmawiać i zamawiać dostawę do domu. Mamy już możliwość dostaw przez DPD Food w temperaturze kontrolowanej, bez konieczności stosowania wkładów chłodzących. Jest to też dla nas ważne, żeby prowadzić sprzedaż w sposób zrównoważony.

Poza tym, wiemy, że wśród społeczności, którą tworzymy w Kulturze Smaku, jest sporo osób, które mają potrzebę jeżdżenia na podróże kulinarne, dlatego wkrótce ruszymy z biurem podróży Kultura Smaku. Będą to wycieczki premium, np. do pięknych obiektów hotelowych znajdujących się w winnicach, jak i te bardziej budżetowe wyjazdy. Nasi dostawcy często posiadają butikowe hotele, o których mało kto wie.