Zafiksowani fikcją

Klaudia Krause-Bacia

Przyznam szczerze – choć Filip Bajon to reżyser ze sporym dorobkiem - to moja pierwsza świadoma styczność z bohaterem naszej okładki pojawiła się przy projekcji „Kamerdynera”. Wcześniej wiadomo było „Przedwiośnie”, ale potraktowane pobieżnie tzw. trybem lekturowym. Z „Kamerdynerem” było inaczej. Cichym bohaterem jest tu ziemia, odporna i uparta - zupełnie jak na kaszubską przystało. Ujęła mnie nienatrętna symboliczność i narracyjna tajemnica krążąca wokół Kaszubów - narodu zawieszonego gdzieś pomiędzy Niemcami a Polakami, posługującego się zupełnie innym językiem niż reszta naokoło i ponad wszystko dbającego o tradycję. A może ujął mnie sam fakt, że w końcu pojawiła się produkcja, która stanowiła kamień milowy dla popularyzacji kaszubskiego punktu widzenia. Tu się urodziłam, więc siłą rzeczy lokalny patriotyzm gdzieś tam delikatnie krąży w moim DNA. Pewne jest też, że Filip Bajon jest reżyserem dużych form i wie jakie chwyty zastosować, żeby opowieść nabrała szerszego wymiaru. Dziś profesor sztuk filmowych, cały czas żyje w ruchu. Kiedy nie reżyseruje, pisze. A kiedy odpoczywa, szuka inspiracji do tego, co jeszcze może stworzyć. Bajon nie żyje jednak tylko filmem, w wolnym czasie żegluje, i to po wielkich wodach… Zainteresowanych zapraszam do przeczytania szczerego wywiadu, który przeprowadziła Marta Legieć.

Skoro już o kinie mowa, pisząc o rzetelnym przedstawieniu rzeczywistości w „Kamerdynerze” muszę nawiązać do absolutnego przeciwieństwa, czyli najnowszego filmu Macieja Kawulskiego „Jak pokochałam gangstera”. To jeden wielki teledysk. Utwory są świetne, ale ich dobór totalnie „od czapy”, a może to po prostu playlista Kawulskiego? Już na dzień dobry wita nas znakomity numer Creedence Clearwater Revival - Fortunate Son - co ma wspólnego protest song dotyczący wojny w Wietnamie z realiami PRL? Z każdą minutą tych znaków zapytania pojawiało się coraz więcej. Najgorsze jednak jest to, że ten film nie wzbudził we mnie żadnych emocji, totalna obojętność, przestylizowane sceny, dłużyzna, a przede wszystkim zawód na całej linii jeśli chodzi o przedstawienie działalności Nikosia. To był rasowy gangus spod najciemniejszej gwiazdy, a nie wesoły koleś, którego ma się ochotę poklepać po plecach i wypić z nim wódeczkę… I tutaj muszę powrócić do słów Filipa Bajona, które są dobitnym komentarzem pewnego rodzaju polskiego kina: „Zupełnie mnie tego typu kino nie interesuje, ponieważ jest to kino prymitywne. Tyle tylko, że Vega robi je za własne pieniądze, więc ma prawo robić takie kino, jakie chce, a ja nie mam prawa się do tego wtrącać, mogę ewentualnie tego nie oglądać”.

Oglądać nie chcieli też Kaszubi jednego z ostatnich odcinków popularnego serialu „Na dobre i na złe”. Telewizja Polska pokazała Kaszubów jako naród tępy, zacofany, kojarzony tylko z tabaką na festynie, mieszkający w skansenach i pijący na umór w zadymionym pokoju nad ciałem nieboszczyka. Lepianki, szpitale jak z czasów PRL-u, zwyczaj „pustej nocy” przepoczwarzony w   jakieś science-fiction. To był jak lot w kosmos. Internet zawrzał. Kaszubom wstyd. Kto jest za to odpowiedzialny? Intuicja podpowiada mi, że tak oderwana od rzeczywistości mogła być tylko ta sama osoba, która trzyma pieczę nad legendarnymi już „paskami” w TVP… 

W Prestiżu też czeka Was niezły odlot, ale w pełni ukorzeniony w realiach i poparty faktami. Pokażemy Wam jak może wyglądać w przyszłości gdyński Skwer Kościuszki - sztuczna laguna, pływająca scena, „foodboat’y”, czyli łodzie serwujące jedzenie, a także duże ilości zieleni wysokiej, ogrodów deszczowych czy kwietnych łąk, a zamiast Róży Wiatrów i Akwarium - zupełnie nowe obiekty. Nie zabrało też utalentowanych kobiet. Pierwszą z nich jest Małgorzata Oliwia Sobczak, z którą Szymon Kamiński udaje się w podróż między kryminałem, sztuką i bezlitosną grą rynkową. Kolejna to Seeme, czyli Kasia Makowiecka, z tych Makowieckich. Większość z nas kojarzy twórczość Tomka Makowieckiego, ale wciąż niewiele osób wie, że równie utalentowaną artystką jest jego młodsza siostra, o czym miałam okazję się przekonać na własnej skórze. A to tylko część świetnych tematów. Zapraszam na łamy styczniowego wydania, a przy okazji życzę nam wszystkim, by ten 2022 rok był dla nas zdecydowanie łaskawszy.