Teraz Warszawa, potem Melbourne?

sobota, Wrzesień 18, 2010 - 14:36

Aleksandra Kujawska i Michał Podleśny wygrali gdyńską eliminację turnieju tenisowego mikstów Kia Soul Open i awansowali do turnieju finałowego, który rozegrany zostanie w Warszawie. Jego stawką jest wyjazd na największy światowy turniej amatorów podczas wielkoszlemowego Australian Open.

Na malowniczych kortach gdyńskiej Arki o prawo gry w Warszawie rywalizowało 13 par mieszanych. W wielkim finale spotkali się Aleksandra Kujawska i Michał Podleśny z Moniką Biernat i Dariuszem Gąbką. Mecz rozgrywany na korcie nr 2, w pięknym otoczeniu nadmorskich lasów, dostarczył wielu emocji - zwłaszcza w drugim secie. Pierwszego bowiem para Kujawska - Podleśny wygrała dość łatwo, w stosunku 6:2. Drugi set przypominał walkę znaną nam z ekranów telewizyjnych. Monika Biernat i Dariusz Gąbka grali na granicy ryzyka, upatrując w tym szansę na zwycięstwo. Nie było już gry zachowawczej, na długie wymiany z oczekiwaniem na błąd przeciwników. W gdyńskim turnieju dwa wygrane sety oznaczały zwycięstwo w całym meczu. Mimo rzucenia na szalę wszystkich swoich umiejętności, parze Biernat - Gąbka nie udało się doprowadzić do wyrównania. Drugi set rywale wygrali 6:3 i tym samym zostali zwycięzcami eliminacji Kia Soul Open w Gdyni. Zwycięstwo nie tylko ich ucieszyło, ale też i zaskoczyło.

- Mieliśmy dosyć wyrównaną grupę, w której znalazły się silne pary. Nasi finałowi przeciwnicy wówczas nas pokonali. Potraktowaliśmy wówczas ten mecz jako mocne przetarcie i udało nam się wyciągnąć wnioski z tej porażki, co zaprocentowało w finale - opowiada Michał Podleśny.

Ola i Michał, razem z 3 innymi parami powalczą w Warszawie o możliwość gry podczas KIA Amateur Australian Open. Jak sami mówią, zamierzają walczyć o wygraną. Zapytani o to jak im się udało stworzyć tak dobrze rozumiejącą się parę zdradzili „Prestiżowi“, że znają się i trenują od dziecka. Mimo, że często oboje grali w tych samych turniejach juniorskich, nigdy wcześniej nie grali razem. Okazało się również, że tenis łączy ludzi oddalonych nawet o setki kilometrów.

- Na co dzień Ola jest w Genewie, a ja w Szczecinie, także nie mamy wielu okazji do wspólnych treningów. Udało mi się jednak namówić Olę do przyjazdu do Gdyni i wspólną walkę o zwycięstwo - mówi Michał. dp