Fiat 1500 Cabriolet
Mały, włoski i czerwony

Krzysztof Nowosielski

Jaki powinien być samochód sportowy? Kiedyś panie mówiły, że najlepiej jakby był mały, włoski, czerwony i oczywiście bez dachu. Taki jest właśnie Fiat 1500 Cabriolet. Bardzo rzadkie auto, mimo tak swojsko brzmiącej nazwy.

Kabriolety Fiata? Znawcy tematu jednym tchem wymienią Fiata 124 Spider, zarówno dawnej, jak i bardziej współczesnej generacji. Miłośnicy youngtimerów przystaną nad Fiatem Barchettą, Ritmo Cabrio i może Maluchem w odmianie „Bosmal”. Militaryści dodadzą, że istniała odkryta, cywilna i wojskowa wersja przedwojennej 508-ki i nieco bardziej luksusowej 518-ki. Ale czy to na pewno wszystko? Oczywiście, że nie! W wymienionym gronie zabrakło pewnego niezwykłego samochodu, będącego efektem spotkania trzech geniuszy: głównego inżyniera Fiata - Dante Giacosy, Ernesto Maserati, którego przedstawiać chyba nie trzeba i człowieka, który sprawił, że słowo „emocje” brzmi do dziś tak samo jak „Ferrari” - Giovanni Battisty „Pinin” Fariny. Celem spotkania, które miało miejsce w 1957 roku, było stworzenie projektu, który byłby kwintesencją włoskiego, lekkiego, otwartego samochodu sportowego. Pod maską miał się znaleźć 1,5 litrowy, dwuwałkowy, sportowy silnik benzynowy, produkowany na zlecenie Fiata w fabryce braci Maserati. Mistrz „Pinin” Farina postarał się przy tym, aby linie nowego projektu przypominały Ferrari 250 PF. Cabriolet. Trudno o lepsze DNA.

Tak powstał Fiat 1200 - 1600 Cabriolet, który zadebiutował w listopadzie 1959 roku. W połowie 1962 roku silnik 1500 OSCA zastąpiono 90 i 100 konnymi silnikami 1600 i 1600 S. Samochody te wyróżniały się charakterystyczną asymetryczną atrapą chłodnicy. W międzyczasie „Pinin” Farina zaprezentował, budowaną na bazie kabrioletu, odmianę coupe. Klienci mogli nabyć także nakładany na kabriolet, sztywny dach.

Po czterech latach obecności w katalogach, w 1963 roku, przyszedł czas na poważne zmiany stylistyczne. Teraz kabriolet Fiata stał się sportowym uzupełnieniem modnie wówczas kanciastych, średnioklasowych modeli 1300/1500. Przejął też od nich 72 konny silnik. Tak – to ta sama jednostka napędowa, która kilka lat później, wraz z całym pakietem elementów z Fiata 1500, trafiła do Polskiego Fiata 125p. Nadal w ofercie utrzymano 90 konną odmianę 1600S, a włoskie ceny samochodu zaczynały się od 1400000 do 1750000 lirów. Na początku 1965 roku czterobiegową skrzynię przekładniową podmieniono na pięciobiegową, a hamulce otrzymały wspomaganie i to był już koniec, ponieważ w 1966 roku leciwy już 1500, zastąpiony został przez zupełnie nowe 124, w odmianie coupé i oczywiście spider. Realnie wysoka cena, oraz fakt, że przez siedem lat produkcji samochód poddawany był częstym modyfikacjom, sprawił, że poszczególnych faz modelowych wyprodukowano niewiele. Duża część trafiła do USA. To sprawia, że w Europie Fiaty 1200 – 1600 Cabriolet zobaczyć nie jest wcale łatwo. Prezentowany na zdjęciu egzemplarz to bodaj jedyny w Trójmieście i okolicy. Pokazujących się w Polsce na zlotach jest zaledwie kilka. Do tego dochodzi kolejnych parę, sfotografowanych w kolekcjach, w stanie do całkowitej odbudowy. W większości są to samochody, które przyjechały z amerykańskiego rynku i różnią się nieco od europejskich. Samochody, które od zawsze poruszały się po drogach starego kontynentu trzymają cenę. Aby je posiąść, trzeba zapłacić od 19 000 do 40 000 euro.

„Trójmiejski” Fiat 1500 to właśnie taki europejski egzemplarz. W dodatku sprzedany w Niemczech, za pośrednictwem działającej od 1929 do 1971 roku, spółki NSU – FIAT, która od 1957 roku działała pod nazwą Neckar. Także tutaj sportowy przybysz ze słonecznej Italii miał być „wisienką na torcie”, uzupełniającą gamę składanych na miejscu, „zwykłych” Fiatów. Ponad pół wieku – od 1966 do 2020 roku, czerwony Włoch z niemieckim paszportem spędził w swoich rodzimych landach. Cały czas jeździł i nie wyglądał nawet źle. Mimo to, niefachowo naprawiany wymagał coraz pilniejszego remontu. O tym, jak gruntownego, przekonał się jego nowy właściciel, który zabrał samochodzik do Polski. Nawiasem mówiąc – kto wie, co by z nim było, gdyby pozostał w ojczyźnie, ponieważ garaż, w którym parkował znajdował się w miejscowości poważnie doświadczonej przez ubiegłoroczne powodzie.

W każdym razie ten tok będzie pierwszym oficjalnym sezonem czerwonego Fiata 1500 Cabriolet w Polsce. Ten artykuł zapowiada zaś jego premierę. I tu – na koniec ciekawostka. Na jednym ze starych zdjęć zdjęć gdańskiego wiaduktu Błędnik, które zrobiono w latach 70. XX wieku, możemy zobaczyć śmigającego Fiatka. Jego pojawienie się w PRL-owskiej rzeczywistości musiało być ogromnym wydarzeniem…