Tyberiusz zwał to miejsce „wyspą rozkoszy”. Gwar, białe stoliki, Martini, ustronne miejsca sprzyjające rewolucji seksualnej i luksusowe papierosy, sprawiły, że słowo „Capri” nabrało nowego znaczenia. Stało się tęsknotą, której imię nadawano modnym kawiarniom, ekskluzywnym modelom łodzi motorowych i oczywiście samochodom…

Oszałamiające widoki, błękitne morze i malownicze skały z bujną roślinnością od tysiącleci przyciągały tutaj pragnących relaksu i wytchnienia. Już w XIX wieku na Capri zaczęło robić się ciasno od turystów. Na wyspie wypoczywali Dawid Herbert, George Bernard Shaw, Graham Greene, a także Lenin, Le Corbusier, czy Erwin Rommel. Po wojnie malownicza wyspa niedaleko Neapolu, pełna luksusowych willi, hoteli i butików, przyciągnęła również filmowców. Sławę wyspy ugruntowywali Clark Gable, Sophia Loren, Claudia Cardinale i Brigitte Bardot, która przybyła tutaj w 1963 roku, aby kręcić sceny „Pogardy”. Takie stężenie celebrytów sprawiło, że w połowie lat 60. XX wieku świat ponownie oszalał za Capri, a urlop tam planowali nie tylko sławni i bogaci, ale także rosnąca w znaczenie klasa średnia.

Obchodzimy właśnie małą rocznicę. 14 listopada 1968 roku świat, który uległ już modzie na zaprezentowanego cztery lata wcześniej, pierwszego Pony Car, czyli Forda Mustanga, powitał kolejny obiekt westchnień pragnących lepszego życia, coraz bardziej majętnych przeciętniaków. Był nim Ford Capri. Atrakcyjnie wystylizowany, europejski odpowiednik Forda Mustanga, którego pierwszy egzemplarz zszedł z taśmy produkcyjnej fabryki w Halewood koło Liverpoolu, atrakcyjną ceną i świetnym wyglądem, z miejsca rozepchnął się w ciągle jeszcze grzecznym i nieco nudnym segmencie samochodów klasy średniej.

Brzęcząc kluczykami, w kubełkowych fotelach zasiadali masowo nie tylko szczupli młodzieńcy w golfach, ale także upychające uprzednio na tylnych siedzeniach, szerokie kapelusze, zakrywające oczy wielkimi ciemnymi okularami, modne panie. Tak Ford Capri stał się ikoną epoki, a po pierwszej generacji, produkowanej do 1973 roku przyszły dwie kolejne. Druga – lekko kanciasta, ugrzeczniona, nie do końca popularna i wreszcie, niezwykle ładna, charakteryzująca się ostrą linią i długą maską, trzecia, produkowana od 1978 do 1986 roku, która podobnie jak pierwsza, jest obecnie bardzo poszukiwana przez miłośników i kolekcjonerów klasyków.

Żaden inny europejski, sportowy Ford nie powtórzył  sukcesu Capri. To auto nadal uwodzi, czego dowodem jest trwający już sześć lat związek Forda Capri 1.3 V4 i Wojciecha Baszkowskiego. Ten człowiek miał w swoim życiu naprawdę wiele samochodów. Swoją przygodę z motoryzacją zaczął zaś dosyć wcześnie – mając zaledwie 17 lat. Miał też zawsze bardzo rzeczowe podejście do motoryzacji. Do czasu, kiedy w podziemnym garażu w Gnieźnie zobaczył przywiezione z Włoch, kultowe coupe. Kolor, linia, dźwięk małego, ale mimo to widlastego silnika. Po prostu miłość od pierwszego spojrzenia…

Mimo że Capri było w całkiem niezłym stanie, pan Wojciech postanowił je całkowicie odnowić. Przez kolejne dwa i pół roku naprawiono niewielkie ubytki blacharskie i na nowo polakierowano auto, uzbrajając je w nowe chromy. Capri otrzymało nowy silnik i zawieszenie. Tylko wnętrze, nie zniszczone, pozostawiono w oryginale. Tak jak w przypadku klasyków często się zdarza, Capri był pewnego rodzaju początkiem. Dziś w „Basza Garage”, oprócz niego parkuje piękna Alfa Romeo – o której będzie jeszcze mowa i kultowe BMW 1602. Wszystkie pochodzą mniej więcej z tego samego czasu – przełomu lat 60. i 70. XX wieku. Będąc kolekcją i zarazem kapsułą czasu,  przypominającą o największej świetności Capri,  niezwykłych samochodach i najlepszych filmach z Jamesem Bondem.