Ponad 600 centrów i parków handlowych działa w Polsce, z czego 31 w Trójmieście. Skutki pandemii dotknęły tą branżę jak mało którą. Mimo, że w czerwcu tego roku centra zanotowały wzrost odwiedzających i obrotów to odrobienie strat może być niezwykle trudne. Wg szacunków sięgnęły aż 6 mld zł.

Dane za czerwiec tego roku są optymistyczne. Centra handlowe zanotowały wzrost odwiedzających do poziomu 112 % w stosunku do czerwca 2020. Według wskaźnika Polskiej Rady Centrów Handlowych Daily Footfall Index, monitorującego liczbę odwiedzin w centrach handlowych od początku pandemii – czerwcowe dane są o 5 proc. wyższe niż dane zaraportowane w maju, a więc zaraz po uwolnieniu handlu spod lockdownu.

Nie oznacza to jednak, że udało się powrócić do stanu sprzed załamania wywołanego pandemią Covid 19. To wciąż 81% ruchu jakie generowały w czerwcu 2019 roku kiedy działały pełną parą. Taki wynik uzyskała północna Polska: Pomorskie, Kujawsko – Pomorskie  Warmińsko – Mazurskie. Z kolei po 83% zanotowała północno – zachodnia Polska i centralna. Gorzej, bo tylko 79% ruchu sprzed pandemii uzyskały centra w południowej i wschodniej Polsce. 

Najlepszym dniem dla handlowców okazała się sobota 12 czerwca – wtedy w ciągu jednej doby każdą galerię odwiedziło średnio ponad 16 tys. klientów czyli 13 proc. więcej niż w analogicznym dniu 2019 roku.

Zakupy częściej w pojedynkę

Lepiej jest pod względem obrotów. Wg danych PRCH w maju średnia dla wszystkich centrów wyniosła 96% tego co w maju 2019 roku i 141 procent w stosunku do maja 2020 roku.

Analizy PRCH wskazują na wysoką konwersję, która wynika z trwałej zmiany zachowań konsumenckich.

- Coraz częściej na zakupy udajemy się w pojedynkę, a nie jak przed pandemią z grupą znajomych czy rodziną, przychodzimy do galerii po konkretne produkty i nabywamy ich więcej, co w rezultacie skutkuje wyższymi obrotami najemców centrów handlowych – wyjaśnia Krzysztof Poznański, dyrektor zarządzający PRCH. - W maju konwersja wzrosła o 1/10 w porównaniu z 2019 rokiem, dlatego PRCH liczy na jej wysoki wynik także w czerwcu.

Zdaniem Poznańskiego wpływ rosnącej inflacji na wzrost obrotów jest ograniczony. - Nawet gdyby przyjąć, że za ostatni rok inflacja wyniosła 5%, to wzrost sprzedaży jest wyższy. Klienci chętnie wracają do centrów handlowych i realizują swoje odkładane na czas lockdownów potrzeby zakupowe. Jak widać, po ostatnim lockdownie obroty odmrażanych branż bardzo szybko zaczęły wzrastać. Zgromadzone przez Polską Radę Centrów Handlowych dane na temat obrotów pokazują wyraźne odbicie wskaźnika PRCH Turnover Index, które nastąpiło w maju – zaraz po zniesieniu drugiego w tym roku lockdownu trwającego ponad 6 tygodni. Podobny trend szybkiego odbicia i wzrostu obrotów miał również  miejsce w lutym br.  – wyjaśnia.

Najemcy. W każdym sektorze inaczej

Sytuacja najemców nie jest jednorodna. Zakupowy boom odnotowały w maju br. firmy prowadzące działalność w kategoriach moda, usługi i gospodarstwo domowe, osiągając wyniki nieco lepsze niż w 2019 roku. W najgorszej sytuacji znalazły się przedsiębiorstwa gastronomiczne i rozrywkowe, które nie mogły wznowić swojej działalności w pełnym wymiarze z początkiem maja. Restauracje miały początkowo pozwolenie na wydawanie posiłków jedynie na wynos, później również w ogródkach restauracyjnych, a dopiero od 28 maja otworzyły swoje drzwi na klientów, którzy chcieliby zjeść posiłek wewnątrz lokalu. Przedsiębiorstwa rozrywkowe również wystartowały pod koniec badanego miesiąca. Należą do nich kina, które mogły wznowić działalność od 21 maja w bardzo ograniczonym zakresie.

Bezpośredni kontakt z człowiekiem

W Trójmieście działa obecnie 31 centrów i parków handlowych. Największe z nich to Forum Gdańsk i Galeria Bałtycka w Gdańsku, gdyński Klif i Riviera, a ze specjalistycznych City Meble. Ich operatorzy nie ujawniają indywidualnych danych odnośnie ruchu ze względu na tajemnicę handlową. Takie dane spływają tylko do PRCH.  

- Obecnie jesteśmy zadowoleni z poziomu odwiedzalności, jest on wyższy niż średnia dla polskich centrów handlowych, wskazywana przez Daily Footfall Index – mówi Mariola Rogóź, dyrektor Galerii Klif w Gdyni. - Wiążemy to z poszerzaniem oferty o nowe, atrakcyjne salony i usługi oraz z tym, że w czasie lockdownów utrzymywaliśmy relacje z naszymi klientami – poprzez działania online. Wiążemy to także z potrzebą klientów, by powrócić do doświadczania, a nie tylko oglądania w Internecie. I dodaje: - Widzimy potrzebę spotkań, rozmów, atrakcji - ale w spokojnym otoczeniu. Mamy coraz więcej dni, w których poziom odwiedzalności nie tylko przekracza ten z 2020 roku, ale i z 2019. Oczywiście sporym utrudnieniem  jest zahamowanie ruchu turystycznego – przed pandemią Klif miał bardzo wielu gości z zagranicy, ofertę pokazywaliśmy już na promach turystycznych, zawijających do gdyńskiego portu, prowadziliśmy nawet kampanie w języku rosyjskim, ponieważ widzieliśmy rosnące zainteresowanie naszą ofertą klientów z tych kierunków. 

Dużą zmianą jaką wywołała pandemia jest intensywny wzrost e- commerce. Centra handlowe widzą rosnący udział zakupów on line, ale uważają, że ta forma nie jest w stanie całkowicie zastąpić zakupów stacjonarnych.

- Z moich obserwacji wynika, iż nie jest to możliwe, chociaż obserwujemy zmiany w zakresie potrzeb konsumenckich. Klienci przed wyjściem do sklepu coraz częściej decydują się na poznanie oferty on-line – mówi Magdalena Gibney, dyrektor Forum Gdańsk. - W przypadku zakupu odzieży klienci chętnie podejmują samodzielne decyzje o wyborze produktu, i w tym celu pomocny jest wirtualny spacer, natomiast udając się do drogerii czy apteki ci sami klienci oczekują wsparcia obsługi stacjonarnej oraz profesjonalnej i rzetelnej pomocy w zakupie środków ochrony zdrowia. Reasumując, zakupy stały się bardziej przemyślane i celowe. Internet jest pomocnym narzędziem, ale nie zastąpi naturalnego kontaktu z produktem i człowiekiem. Klient w dalszym ciągu ceni bezpośredni dostęp do towaru przed zakupem, zwłaszcza z linii premium.

Małe parki w najlepszej sytuacji

W pandemii w nieco lepszej sytuacji znalazły się parki handlowe, które posiadają otwarte tereny ze sklepami, z samodzielnymi wejściami. Atutem jest to, że właśnie na ich terenie najczęściej lokują się markety budowlane, które dotknęły znacznie mniejsze ograniczenia niż pozostałe sektory handlu. W Trójmieście największy z nich to gdańska Matarnia należąca do Ingka Centres związanej z Ikeą. Podobnie jak wiele innych centrów nie udziela informacji na temat ruchu. Nie odpowiedziało też na żadne z innych pytań.

- Zachęcamy jednak do przesyłania pytań w przyszłości – informuje Katarzyna Kaczmarek z Ingka Centres.

Relatywnie w najlepszej sytuacji w trakcie pandemii znalazły się małe parki. 

- Mniejsze parki handlowe bez wątpienia należą do „wygranych” sytuacji – mówi Agnieszka Kozłowska, z Higasa, Properties, trójmiejskiej firmy, która zajmuje się wyszukiwaniem terenów pod inwestycje, organizacją finansowania, budowę, komercjalizację aż po zarządzanie czy też sprzedaż retail parków. -  I w tym przypadku nasze założenia nie zmieniły się, i w 100% potwierdziły. Co więcej jesteśmy w stanie zintensyfikować działania.

Obiekty do 2000 m2 w trakcie kolejnych lockdownów pozostawały otwarte. Są to punkty dostarczające przede wszystkim towary pierwszej potrzeby m.in.: art. spożywcze, higieniczne, czy środki czystości. Dostęp do sklepów prowadzi bezpośrednio z parkingu, czyli nie ma korytarzy, czy innych części wspólnych, co zdecydowanie obniża koszty funkcjonowania. Jest też korzystne dla zachowania dystansu społecznego. Taki model handlowy odróżnia też parki od galerii, które od pewnego czasu kreatywnie mieszają funkcje zakupowe, rozrywkowe, kulturalne, czy sportowe, szukając sposobów na przyciągnięcie klienteli.

- Pandemia nie wpłynęła znacząco na tempo rozwoju dużych sieci handlowych. Biedronka, Lidl, Stokrotka, Rossmann, KiK, czy Pepco nadal intensywnie poszukują nowych lokalizacji – głównie w parkach handlowych, ale też pojedynczych sklepach. Owszem, w trakcie ostatnich kilkunastu miesięcy znacząco wzrosła rola e-handlu, ale nowe stacjonarne sklepy nadal będą powstawały. Aktywni są też lokalni przedsiębiorcy, którzy dostrzegają siłę parków handlowych i interesują się powierzchnią do najmu. Kolejnym potwierdzeniem przewagi konkurencyjnej retail parków jest poszukiwanie powierzchni przez marki do tej pory kojarzone jedynie z galeriami jak Sinsay czy 4F – ocenia Agnieszka Kozłowska.

Regulacje naruszyły prawa

Powrót centrów handlowych do poziomu wzrostu przed pandemii może być trudny. Zmiany jaki zachodzą w handlu, rosnący e-commerce to tylko jedna strona medalu, na którą ich właściciele starają się elastycznie reagować. Gorzej jeżeli chodzi o odrobienie strat finansowych. Wg wyliczeń PRCH wartość strat właścicieli centrów z powodu abolicji czynszowej i braku wpływów czynszu w okresie lockdownów wyniosła łącznie za okres 2020/2021 6 mld zł. Rzecz w tym, że rząd odgórnie zamroził czynsze, co spowodowało utratę 4 mld zł, a kolejne 2 mld to efekt dobrowolnych upustów na rzecz najemców w najsłabszej kondycji. I właśnie niesprawiedliwe regulacje są dzisiaj solą w oku właścicieli centrów handlowych. Oceniają, że wprowadzane podczas pandemii przepisy zamrażające czynsze naruszały ich prawa. 

- Wielokrotnie podkreślaliśmy, że regulacje czynszowe zawarte w ustawie covidowej i jej nowelizacjach naruszają prawa właścicieli i zarządców centrów handlowych oraz łamią podstawowe zasady prawa w Polsce, w tym te ujęte w Konstytucji RP np. sprawiedliwości społecznej, ochrony własności, wywłaszczenia tylko w celach publicznych i z odszkodowaniem, prawa do własności, wolności działalności gospodarczej, równości wobec prawa – mówi Krzysztof Poznański z PRCH.

Właściciele centrów nie mieli też żadnej rekompensaty ze strony państwa, w przeciwieństwie do najemców, którzy mogli starać się o wsparcie. Problem w tym, że spółki celowe, które bezpośrednio prowadzą centra handlowe nie zatrudniają pracowników z racji wymogów kredytowych jakie stawiają banki.