Sztuka i kosmos połączone z nieoczywistą interpretacją śmierci, a jednocześnie głęboki przekaz ekologiczny – to właśnie „Muerte”, najnowsza kolekcja obrazów Maciej Kubuja, absolwenta ASP w Gdańsku, który na co dzień zajmuje się malarstwem i kreacją stylizacji włosów, tworząc w ten sposób jeden spójny życiowy nurt.

„Muerte” – tak nazywa się najnowsza kolekcja Twoich obrazów. Dlaczego śmierć?

Kolekcja „Muerte” została stworzona pod wpływem wielu czynników. Każdy z nas jest bytem, który w coś wierzy, ale i przed czymś ucieka. Postanowiłem więc powrócić do sztuki i kosmosu. „Muerte” w dwóch pierwszych odsłonach odnosi się do ciemności i naszych obaw przed utratą wyboru. Cała kolekcja jest nacechowana mocną symboliką do śmierci, ale nie dosłownie. Kult śmierci był pokazywany w sztuce przez wszystkie okresy – od prehistorii do współczesności. Ja nawiązuje w moim malarstwie do kultury Inków, Basków oraz Azteków, kończąc na street art’cie. Każdy z nas odbierze tę kolekcję zupełnie inaczej, ale właśnie takie było założenie.

To połączenie skrajności, począwszy od kolorów a kończąc na tematyce?

Z pewnością można odnieść takie wrażenie. Jednak każda praca oddziałuje osobno z równie dużą mocą. Sprawne oko na każdym obrazie wychwyci elementy, które nawiązują do śmierci. W pracach pojawiają się takie symbole jak: korona, sztylet, czaszka, żywioły, natura. Każde z nich można odebrać jako pewne znaki „Muerte”. Z kolei kolory to moja własna podróż po historii malarstwa
– od czerni i złota, po totalnie kontrastowe barwy. Złoto nazwałem kolorem „golden era” i interpretuję je jako początek końca. Tym kolorem nawiązuje również do sztuki Azteków – obraz „Orient” i sztuki Inków – obraz „M3HiC0”. Ten ostatni ma również mocno kontrastową pomarańczową barwę, która przechodzi w kolor magenta i czerwienie, by pokazać niezwykłą moc natury. W innych obrazach przechodzę w barwy wody, naturalnego spokoju lasu i w zaskakujące illuminating i ultimate gray, które mają bezpośrednio nawiązywać do chaotycznego 2021 roku.

Czy to świadome połączenie zupełnie różnych światów, niesie za sobą konkretne przesłanie?

„Muerte” to mój dialog z odbiorcą. Poprzez skrajnie różne prace, chciałem pokazać jaką drogą kroczymy, w dużej mierze skupiając się na tych mniej istotnych rzeczach. Czasami żyjemy jak automaty, bez głębszych przemyśleń. Przykładem jest chociażby to, że skupiamy się na plastiku, a przy tym pomijamy degradację oceanów, które skrywają największe pokłady tlenu. Budujemy dosłownie wszędzie zagrabiając tereny leśne, które dają nam nieocenione skarby pod każdą postacią. Zabieramy sobie całą ochronę Ziemi, przez co żyjemy w strachu, który sobie sami serwujemy. Z drugiej strony kolekcja „Muerte” to mój sposób na walkę z własnymi fobiami, które niejednokrotnie pojawiają się w moich obrazach.

Oprócz obrazów stworzyłeś również plakaty, które są jakby wstępem do kolekcji Muerte. Co to oznacza? 

Zgadza się. „Space Oddysay” to grafiki, które stworzyłem metodą kolażu. Pokazuję w nich spójność tego, co zostało stworzone bez udziału człowieka. Przede wszystkim skupiam się na symbiozie form i kształtów z kosmosem. Jednak jest coś jeszcze. Niedawno nawiązałem współpracę z marką The One. To z kolei projekt, do którego nawiązuje w ostatnich obrazach kolekcji „Muerte”. Zapowiadają one kolory kolekcji oraz styl w jakim będziemy się poruszać po sztuce street art.

Gdzie można oglądać Twoje prace?

Po sukcesie pierwszego wernisażu, miałem zaplanowaną wystawę w Berlinie i w kilku największych miastach Polski. Niestety obecna sytuacja pandemiczna zamknęła drogę do organizowania tego typu eventów. Postanowiłem więc nie stać w miejscu i zdecydowałem się pokazać moją kolekcję w wersji drukowanej. Wystawę sfotografowaliśmy w Plenum na Ulicy Elektryków. Mam nadzieje, że już niedługo będę mógł tam zrobić prawdziwy wernisaż. Póki co, kolekcję można zobaczyć i zakupić na moim profilu @mqbyart na Instargramie i Facebooku.

 

Sesja odbyła się dzięki uprzejmości Plenum