Filozofia atomizmu, teorie informacji i chaosu, a do tego biologia i fizyka kwantowa - wszystkie te dyscypliny zbiegają się w spójną opowieść o tajemniczej złożoności otaczającego nas świata. Historię tę snuje Iza Tarasewicz, białostocka artystka. Do połowy listopada jej prace zobaczyć można na wystawie pt. „Zakłócenia i wielokrotności” w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie.

Tegoroczna jesień stoi pod znakiem zakłóceń, a dokładniej „Zakłóceń i wielokrotności”, czyli wyjątkowej ekspozycji dzieł Izy Tarasewicz, które od 8 października zobaczyć można w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie. Na wystawę składają się prace z ostatniej dekady działalności artystycznej białostoczanki – performerki nominowanej do Paszportu Polityki w kategorii sztuk pięknych i laureatki wielu prestiżowych nagród zagranicznych.

„Zakłócenia i wielokrotności” są zbiorem dzieł poświęconych złożoności, niejednorodności i ciągłej zmienności świata. Wystawie towarzyszyć będzie premiera wyjątkowej publikacji Marcela Kaczmarka i Maćka Bychowskiego poświęconej Izie Tarasewicz, a także kuratorowi i pisarzowi Post Brothers, artyście Piotrowi Bosackiemu i historyczce sztuk Marcie Lisok.

Sztuka, która postała z chaosu

W swej artystycznej twórczości Tarasewicz czerpie inspiracje z wielu dziedzin i kierunków, przede wszystkim zaś z nauk ścisłych. Szczególnie urodzajnym polem tematycznym są dla niej teorie informacji i chaosu, filozofia atomizmu, fizyka kwantowa i nauki przyrodnicze. Korzystając z dorobku naukowców, Tarasewicz tworzy wyjątkowe rzeźby i instalacje, często przybierające formę modularnych, mobilnych i rekonfigurowalnych systemów ekspozycyjnych, które poprzez zaskoczenie – niczym terapia szokowa – docierają swym przekazem do odbiorców.

Dzieła wchodzące w skład „Zakłóceń i wielokrotności” to efekt obserwacji otaczającej nas rzeczywistości – obserwacji nie tylko samodzielnej, empirycznej, lecz także tej dokonywanej przez pryzmat wąskich i specjalistycznych nauk. Powstałe w ten sposób ekspozycje odnoszą się do obecnej sytuacji społecznej i politycznej na świecie. Tematami szczególnie ważnymi dla artystki są trwająca pandemia koronawirusa, zapowiadana przed ekologów katastrofa przyrodnicza, aż w końcu erupcja masowych demonstracji i wojny – słowem wszystko to, co napawa świat poczuciem ciągłego chaosu i niepewności. 

Niepowtarzalna gra powtarzalnością

Centralnym elementem wystawy jest blisko 800-metrowa pętla czarnej liny silikonowej opadającej z sufitu i przecinającej przestrzeń ekspozycyjną. Instalacja nazwana Areną III jest odniesieniem do znanych ze starożytności miejsc zgromadzeń i istotnych wydarzeń kulturalnych (amfiteatrów, stadionów czy rynków) – instalacją niejako implikującą, iż przestrzeń galerii stała się miejscem ważnej debaty. 

Pozostała część wystawy przypomina splątany, przenikający się i tworzący tajemniczy mikroświat gąszcz winorośli. Jego elementami są rysunki przygotowawcze oraz seria wiszących asamblaży wykonanych z delikatnych metalowych prętów. Całość ma symbolizować zawiłość relacji i powiązań otaczającego nas świata. Z kolei spontaniczny i wynikający z artystycznej improwizacji rozkład dzieł wydaje się być odbiciem ludzkiego procesu myślowego.

Na wystawie Tarasewicz znajdziemy praktycznie wszystko. Porządek komórkowy miesza się z kosmicznym, a symbole życia wielkomiejskiego występują tuż obok tych nawiązujących do doświadczeń rolniczych. Abstrakcja jest całkowicie zamierzona, a rozkład z pozoru odmiennych światów pokazuje, że wszechświat jest powtarzalny i możliwy do pojęcia przez
człowieka.